- Nienawidzę cię Igneel! Nienawidzę! – krzyknęłam i
skamieniałam.
Wszyscy wpatrywali się w mnie oszołomieni, a
najbardziej Natsu. Zasłoniłam usta dłonią. Podleciała do mnie Hope.
- O oł – powiedziała.
Spojrzałam na Laxusa, ale on nic. Patrzył na mnie
tak jak inni. Nic dziwnego przecież zawsze mu mówiłam, że Igneel jest moją
rodziną i jak bardzo mi na nim zależy, a tu nagle krzyczę, że go nienawidzę.
Poczułam ucisk w sercu. Ból przeszył całe moje ciało. Upadłam na kolana. Znałam
to uczucie. Moment, w którym tracę kontrole. Kiedy moja mroczna część się
budzi. Revenge… Kolejny ból. Nie teraz. Nie mogę teraz stracić
kontroli.
- Nie uda ci się. Zawsze ulegasz.
Nie tym razem. Nie mogę przy nich. Oni nie mogą wiedzieć. Zebrałam
całą swoją magię. Skoro nie ma Igneela sama muszę sobie poradzić. Starałam się
uśpić i okiełznać mrok. Ale nie udawało mi się. Ból się wzmagał.
- Jesteś za słaba.
Krzyknęła z powodu kolejnej fali bólu. Nie wygrasz.
Nie mogę na to pozwolić. Użyłam całej swojej mocy, aby odzyskać całkowitą
kontrolę. Skupiłam się z całych sił. Starał się przypomnieć sobie same
szczęśliwe chwile. Ucisk zaczął powoli ustawać, a ja mogłam znowu oddychać.
Wzięłam głęboki wdech. To jest o wiele trudniejsze niż myślałam. Próbowałam
wstać, ale straciłam równowagę. Przed upadkiem uratował mnie Laxus.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Co to było?
- Efekt uboczny nadużycia mocy. – skłamałam
Nie uwierzył mi, ale o nic nie pytał. Pomógł mi usiąść na krześle. Po chwili przyniósł
mi szklankę wody. Upiłam łyk. Wszyscy czekali na jakieś wyjaśnienie. Mogłabym zawsze
wymyślić jakieś kłamstwo, ale jaki by to miało sens? Kiedyś i tak dowiedzieli
by się prawdy. Upiłam kolejny łyk i westchnęłam. Spuściłam głowę i zaczęłam:
- Nie wszyscy o tym wiedzą, ale jestem Gwiezdną
Smoczą Zabójczynią. Po śmierci rodziców wychowywał mnie smok, który został
zabity.
Wzięłam głęboki oddech.
- Tego dnia miał nas odwiedzić Igneel. Gdy
przyleciał, płakałam nad jej ciałem. Zabrał mnie ze sobą i wychowywał do momentu
kiedy zniknął. Znałam Natsu już jako dziecko chociaż on nie znał mnie. Nie
byłam wstanie zasną, bo ciągle widziałam krew. W nocy Igneel mnie szkolił,
uczył. Podczas dnia obserwował go i Natsu. 7 lipca X777 tuż przed tym jak
odleciał powiedział mi, że na razie musi odejść, ale że wróci zanim zdążę
zauważyć, że go nie ma. Wtedy udałam się do rady. Po drodze znalazłam Hope.
Trenowałam i walczyłam dla Rady razem z Mią, Lisą i Hiro. Po wypadku dołączyłam
do was. Do Fairy Tail.
Wstałam i udałam się w stronę drzwi. Nie uszłam nawet
kilku kroków, a Natsu zagrodził mi przejście.
- Dlaczego go nienawidzisz? – zapytał
- To jest już moja sprawa, ale nie martw się nie
zamierzam go zabić.
Minęłam go i wyszłam. Nie miałam określonego celu.
Szłam przed siebie. Dlaczego życie Ne może być prostsze? Słońce dopiero
co zaszło, ale widać już było pierwsze gwiazdy na niebie. Uśmiechnęłam się
delikatnie. Nie wiedząc kiedy dotarłam do katedry Caldia. Użyłam swojej magii,
żeby znaleźć się na szczycie. Gdy stanęłam na czubku wieży, wzięłam głęboki oddech.
Zaczęłam wchłaniać magię. Musiałam się zregenerować. Najpierw nadużyłam mocy
podczas walki, później użyłam jej do odegnania mroku. Byłam już naprawdę
zmęczona. Jeszcze to co wydarzyło się w gildii. Powinnam w ogóle tam wracać?
Może powinnam odejść. Pójść sama własną drogą smutku i cierpienia. Byłam
tak pochłonięta myślami, że nawet nie zauważyłam, że jestem nie jestem już
sama.
- Nie planujesz popełnić samobójstwa, prawda? –
zapytał
Odwróciłam się i uśmiechnęłam się delikatnie do
Natsu.
- Nie tym razem.
- Wiedziałem, że jednak pamiętasz.
Odwróciłam się do niego tyłem i zamknęłam oczy.
- Mylisz się. Pamiętam tylko urywki. Ostatnie
wspomnienie z tamtego wieczoru to moment kiedy Akima mnie atakuje. Później już
nic nie pamiętam. Teraz już wiem dlaczego żyję.
- Naprawdę nic nie pamiętasz?
Podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. Poczułam
przyjemne ciepło. Czułam się bezpieczna. Otworzyłam oczy, gdy poczułam jego usta
na swojej szyi.
Odsunęłam się od niego.
- Muszę iść. Jest już późno.
Zeskoczyłam na ziemię i pobiegłam w stronę domu
Laxusa. Natsu mnie wołał, ale nie reagowałam biegłam przed siebie. Nie mogłam
pozwolić sobie na chwilę słabości, bo mogłaby ona mnie zniszczyć. Dotarłam do
domu blondyna lekko zmęczona. Otworzyłam drzwi i ruszyłam do swojego pokoju.
Gdy się w nim znalazłam rzuciłam się na łóżko. Z twarzą w poduszce krzyknęłam
na cały głos. Mimo iż wszyscy uważali
mnie za silną, w rzeczywistości było wręcz na odwrót. Byłam słaba. Nie byłam
wstanie kierować własnym losem. Własnym życiem i szczęściem. Chciałam to
zmienić, ale jak? Jak zmienić ból, który znajduje się w sercu? Nie da się.
Można go jedynie zamaskować. Jednak nie mogę stać w miejscu. Muszę iść dalej, nie
zważając na to co przyniesie przyszłość. Stanę się silniejsza, żeby ochronić
tych których kocham. Nie stracę już nikogo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział pojawił się o wiele szybciej. Miałam dzisiaj duży przypływ weny. Jest trochę krótszy od pozostałych i cały pisany z perspekywy Lucy. Mam nadzieję, że się wam spodobał. Następny najprawdopodobniej w weekend. Może nawet wcześniej :)
Tak Yuna trudno bylo nie zauwazyc ze caly byl pisany z jej perspektywy. Kazdy ma chwile slabosci. Swietny rozdzial i weny, choc sadze iz masz jej tyle ze zaczyna z ciebie kipic O.o podzielilabys sie xD ja rozdzialu nie napisalam bo w ostatniej chwili sie dowiedzialam ze zostalam zgloszona na kolejny konkurs plastyczny xDddd no coz. Pozycz weny :3
OdpowiedzUsuńTak przy okazji - Ciapek, to niezła musi być z Ciebie artystka ^^
OdpowiedzUsuńWracając do rozdzału, Yuna! Tą notką powaliłaś mnie na kolana, była wprost wspaniała. Cały czas czytałam z lekkim napięciem i chciałam wiedzieć co dalej... trochę mi mało, ale mam nadzieję że kolejna część pojawi się nie długo :) To, że pisałaś wciąż z perspektywy Lucy ani trochę mi nie przeszkadzało, wychodzi ci to bardzo dobrze. Weny życzę :D
Bardzo ładny rozdział! I ciekawie wyszło pisane z perspektywy Lucy, czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że weny dużo, ale i tak życzę jeszcze więcej <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hitomi-mokuzai.blogspot.com
AAA! Skasowało i mój pierwszy komentarz! Chce mi się płakać:'(
OdpowiedzUsuńNo cóż mimo wewnęrznej rozpaczy to jednak rozdzialik był ŚWIETNY! Nie mogę się doczekać Revenge i pojawienia się sama-wiesz-kogo i dobrze-wiesz-o-kogo-mi-chodzi! A teraz wszem i wobec oświadczam, że jeśli szybko nasza Lucy i Natsu nie sparują się to nie będziesz miała jak pisać bloga (chyba, że nogami!)
Miłego pisania i weny!