wtorek, 26 lutego 2013

Prośba

Mam do was mało prośbę. Szukałam fotek które mogłyby przedstawiać Hiro. Znalazłam dwie fajne fotki, ale nie wiem która lepsza. Hiro można powiedzieć, że z zachowania przypomina Lokiego. Jest podrywaczem.

1.



2.

Swoje opinie wpisujcie w komentarzach.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Info

Ponieważ przyjemnie pisało mi się one shota to postanowiłam, że umożliwie wam zamawianie waszych ulubionych paringów. Zamówienia zgłaszajcie w zakładce Zamówienia. :)

One Shot

Nie mogę uwierzyć, że mój blog ma już 1000 wyświetleń. Arigato. Zakładając go nawet o tym nie myślałam. Bardzo wam za to dziękuje. Ten One shot został specjalnie napisany z tej okazji. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jeszcze raz wielkie Arigato. One Shota dedykuje mojej koleżance z klasy Ani-chan dzięki której postanowiłam założyć bloga. A teraz zapraszam do czytania.

                     "Test na maga klasy S i spotkanie Laxusa"


Szliśmy kamienną drogą do siedziby Rady. Kazali nam się do nich zgłosić od razu po wykonaniu misji. Nie wiedzieliśmy o co im chodziło. Mia skakała z kamienia na kamień. Mimo, że miała 15 lat zachowywała się jakby miała 5. Hiro podrywał wszystkie ładne dziewczyny, które po drodze spotykaliśmy. Kilka razy oberwał od nich po głowie. On się chyba nigdy nie nauczy. Hope spała w moim kapturze. Lisa szła obok mnie. Głowę skryła pod kapturem. Nie lubiła jak ludzie zwracali na nią uwagę, a z jej wyglądem często się to zdarzało. Lisa była kitsune, dlatego mimo ludzkiej postaci miała lisi ogon i uszy. A ja? Ja szłam przed siebie nie zważając na nic. Myślałam czego od nas znowu chcą. Wykonywaliśmy wszystko tak jak chcieli. Nie sprzeciwialiśmy się im, a oni i tak zawsze wszystkiego się czepiali. Odkąd skończyłam 10 lat ciągle dla nich pracowałam. Wykonywałam wszystkie polecenia. Trenował najciężej jak się dało, żeby ich zadowolić, ale dla nich to ciągle było za mało. Nie wiem czego ode mnie oczekiwali. Że zmienie się w smoka? Od pewnego czasu zaczęli mnie już irytować, dlatego podczas zebrań nie odzywałam się. Mogłoby się to źle skończyć. Tym bardziej, że tu był mój dom. Gdzie niby miałabym pójść? Tu był mój dom, a jednocześnie więzienie. Może kiedyś uda mi się odejść, ale na pewno nie teraz. Wszyscy wokoło byli szczęśliwi. Irytowało mnie to. Ja zostałam go pozbawiona w młodym wieku. Gdybym mogła cofnąć czas zrobiłabym wszystko, żeby ich odzyskać. Moje wspomnienia z dzieciństwa kiedy byłam szczęśliwa są dla mnie coraz bardziej odległe. Pamiętam coraz mniej szczegółów. Moje jedyne powiązanie z przeszłością to Igneel. Ten stary, irytujący smok wpychający nos w nie swoje sprawy. Mimo, że mnie tak bardzo denerwuje nie wyobrażam sobie życia gdybym go nie poznała. Ciekawe gdzie on jest. Powiedział, że wróci gdy nadejdzie czas, ale co to miało znaczyć i dlaczego nie pożegnał się z dzieciakiem, którym się opiekował. Ognisty smok nigdy nie chciał odpowiedzieć mi na te pytanie. Nieważne ile razy próbowałam to nigdy się nie udawało. Ostatnio rozmawiałam z nim chyba z tydzień temu. Bransoletka, którą od niego dostałam nie tylko mnie chroniła, ale umożliwiała też komunikacje z nim. Doszliśmy do budynku rady. Obudziłam Hope. Otworzyliśmy drzwi i skierowaliśmy się do Sali narad. Wszyscy tam Nan nas czekali patrząc karcącym wzrokiem. Ciekawe co tym razem zrobiliśmy nie tak?
- Spóźniliście się. – odezwał się przewodniczący
- Przepraszamy – powiedzieliśmy schylając głowy
Nienawidziłam tego. Traktowali nas jak jakiś niewolników. Zaprosili nas, żebyśmy usiedli. Gdy wykonaliśmy daną czynność Org wstał.
- Wspólnie zdecydowaliśmy, że mimo licznych błędów jakie popełnieliście…
Znowu się zaczyna. Teraz będzie przez pół godziny wytykać nam nasze błędy.
- … zasłużyliście na nagrodę…
Oniemiałam jak to usłyszałam. ONI postanowili nas nagrodzić. To coś nowego.
- … dlatego mimo iż nie należycie do żadnej gildii umożliwiliśmy wam zdanie testu na maga klasy S…
Oczy wyszły mi z orbit. Zawsze o tym marzyłam. Zdać na maga klasy S, następnie SS i stać się najsilniejszą ze wszystkich. I teraz miałam taką możliwość.
- …test będzie składał się z dwóch części…
Ciekawe na czym będą polegały.
- … idźcie się spakować. Jutro o świcie macie czekać przed wejściem do siedziby.
W ten sposób zakończył obrady. Podziękowaliśmy i udaliśmy się do swoich pokoi. Pakowanie się nie zajęło nam zbyt dużo czasu. Przecież to miał być test, a my chcieliśmy jak najszybciej go ukończyć, żeby udowodnić, że jesteśmy silni. Każdy z nas spakował w mały plecak prowiant. Więcej nie było nam potrzebne. Dochodziła 18. Do świtu miałam jeszcze dużo czasu. Hope była zmęczona, więc położyła się spać, a ja poszłam na salę treningową. Dopracowywałam ataki do perfekcji. Wzmacniałam ich siłę. Niebo powoli się rozjaśniało. Pobiegłam do pokoju wzięłam swoje rzeczy i wybiegłam na zewnątrz. Przyjaciele już na mnie czekali. Na szczęście członkowie Rady jeszcze nie przyszli. Ledwo zdążyłam o tym pomyśleń, a drzwi się otworzyły. Stanął w nich tylko Org. Skierowaliśmy się w stronę gór. Po godzinie stanęliśmy przed pięcioma ścieżkami. Według Orga każdy z nas miał pójść inną i zmierzyć się z tym co go tam czeka. To mogło być wszystko. Potwór, członek rady, nasz największy lęk. Wybrałam środkową ścieżkę. Nie wiem jak długo szłam zanim doszłam do celu. Była to jaskinia. Na wejściu było napisane tylko jedno słowo. Strach. Weszłam do środka i szłam dalej. Po chwili obok mnie zaczęły pojawiać się obrazy. Lisa leżąca w kałuży krwi i patrząca martwymi na mnie oczami. Hiro z przebitym sercem. Mia leżąca na martwa na moich kolanach. Zamknęłam oczy, żeby tego nie widzieć, ale to nic nie dawało. Obrazów pojawiało się coraz więcej. W tle słyszałam śmiech. Znałam go, ale nie wiedziałam skąd. Jeśli chciałam stąd wyjść musiałam przestać się bać. Nie stracę moich przyjaciół. Jestem w stanie ich ochronić. Przez te wszystkie lata trenowałam, żeby wydarzenia z przeszłości się nie powtórzyły, żeby już nikogo nie stracić. Otworzyłam oczy. Obrazy nadal tam były. Uspokoiłam oddech, wyczyściłam umysł. Przypomniałam sobie co powiedział mi kiedyś Igneel. Nawet jeśli ktoś umrze to tylko cieleśnie. Jego dusza zawsze będzie w pobliżu i nas strzegła. Ci, których straciliśmy zawsze będą żyć w naszych sercach. Skupiłam się na tych słowach i obrazy zaczęły bladnąć by następnie zniknąć. Pojawiło się wyjście. Gdy przez nie przeszłam okazało się, że wszyscy już na mnie czekali. Uśmiechnęłam się do nich. Drugą częścią testu było odnalezienie tablicy ze starożytnym zaklęciem, która znajdowała się w tych górach. Muszę przyznać bardzo nam pomógł. Przecież te góry są ogromne. Wiecznie będziemy ich szukać. Chociaż… Powiedziałam Lisie co ma zrobić. Po kilku minutach wiedzieliśmy już gdzie mamy iść. Zanim dotarliśmy do celu musieliśmy stoczyć kilka walk. Znaleźliśmy ją. Przeczytałam zaklęcie i po chwili znaleźliśmy się w sali narad.
- Gratuluję. Zdaliście.
Nigdy nie sądziłam, że mogę być taka szczęśliwa. Gdy tylko wyszliśmy skierowaliśmy się w stronę baru, żeby to uczcić. Nie wolno nam było pić jeszcze alkoholu, ale przecież każdą zasadę można nagiąć. Każdy z nas wypił chyba po jednej beczce mocnego wina. Z powodu alkoholu nie utrzymywaliśmy za bardzo równowagi. Przez przypadek pchnęłam Hope. Pewnie by upadła gdyby nie blond włosy chłopak, który zdążył ją przed tym uchronić. Podziękowaliśmy mu i zaprosiliśmy do picia. Okazało się, że nazywa się Laxus i należy do gildii Fairy Tail. W mieście był tylko przejazdem, ponieważ wracał z misji i uznał, że zatrzyma się tutaj na kilka dni. Ponieważ mieliśmy teraz kilka dnie wolnego umówiliśmy się, że spotkamy się następnego dnia przy jeziorze w parku tak około godziny 12. Była 23.50. Musieliśmy już wracać. Mieliśmy czas do północy, żeby wrócić  inaczej musielibyśmy spać na dworze. W ostatnim momencie udało nam się zdążyć. Udaliśmy się do swoich pokoi. Raną ból głowy rozsadzał nam czaszki.  Pół ranka przesiedzieliśmy w łazience. Chyba za dużo wypiliśmy. Po uporaniu się z kacem zeszliśmy na śniadanie. Dochodziła 11.30. Wyszliśmy z siedziby i udaliśmy się do parku. Hope była bardzo szczęśliwa. Widać nie mogła się doczekać kiedy znów zobaczy swojego wybawcę. Gdy dotarliśmy na miejsce on już na nas czekał. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. W pewnym momencie Laxus wyzwał mnie na pojedynek.
- Uwierz mi. Nie chcesz ze mną walczyć.
- Owszem chce. No chyba, że się boisz.
Coraz bardziej mnie denerwował. Przyjęłam wyzwanie. Udaliśmy się na polane znajdującą się niedaleko siedziby Rady. Właśnie tam zawsze toczyliśmy pojedynki. Walka się zaczęła. Sądziłam, że będzie łatwym przeciwnikiem, więc nawet się nie przykładałam. Jednak gdy kilka razy mocno oberwałam zrozumiałam, że mój przeciwnik jest silny. Zaczęłam stosować coraz silniejsze ciosy. Żadne z nas nie odpuszczało. Oboje chcieliśmy udowodnić drugiemu, że jesteśmy silniejsi. Używałam tylko zdolności smoczego zabójcy. Po kolejnej godzinie walki uznałam, że czas ją zakończyć. Wzięłam jeden z kluczy i przyzwałam Gemimi. Pojawiły się wyglądając jak ja. Łącząc swoje moce wypowiedzieliśmy Uranometrie tym samym pokonując przeciwnika. Podeszłam do leżącego Laxusa.
- Ostrzegałam cię.
- Jeszcze z tobą wygram. – powiedział wstając
- Zobaczymy.
Codziennie spotykaliśmy się z Laxusem i spędzaliśmy miło czas. Nawet gdy wyjechał nie urwał się nasz kontakt. Spotkaliśmy się z nim wielokrotnie, a dwa lata później ja i Hope dołączyłyśmy do Fairy Tail.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 7

Podróż mijała powoli. Lucy leżała na kolanach Hope. Laxus siedział obok udając, że nic mu nie jest. Po dwóch godzinach Hope walnęła go pięścią z całej siły i stracił przytomność. Po pewnym czasie zasnęła oparta o okna. Raijinshu jako jedyni byli przytomni. Evergreen patrzyła na krajobraz mijany za oknem, a Freed siedział sztywno i czekał na koniec podróży, Bickslow natomiast bawił się ze swoimi dzieciaczkami. Na początku w ogóle się do siebie nie odzywali, ale chłopaki zbyt długo nie wytrzyma i zaczęli denerwować Ever.
- No to kiedy idziesz na randkę z Elfmanem? – zapytał Bickslow
- Elfmanem, Elfmanem – powtórzyły dzieciaczki
- No właśnie Ever powiedz nam. –dołączył się Freed
- A co was tak to interesuje? Jesteście zazdrośni czy jak? – zapytała sarkastycznie
To prawda, że pewnego czasu podobał jej się Elfman, ale…
- My tylko tak z ciekawości.
- Nie będzie żadnej randki z Elfmanem
- Taa jasne.

Kłócili się o to przez długi czas. Godziny mijały. Hope się obudziła, ale nie chciała im przerywać. Spojrzała na Laxus. Był taki słodki kiedy spał. Uśmiechnęła się na ten widok. Była pewna, że go kocha, ale nie wiedziała czy on czuł to samo. Następnie spojrzała na Lucy, która leżała na niej. Wyglądała jak dziecko.  Blondynka zmarszczyła brwi i zaczęła coś mamrotać przez sen. Pewnie kolejny koszmar pomyślała różowo włosa i zaczęła delikatnie głaskać po głowie swoją przyjaciółkę, żeby ją uspokoić. Odniosło to sukces dopiero po kilku minutach. Postanowiła załagodzić atmosferę. Włączyła się do rozmowy i po kilku chwilach temat przeszedł na przeszłość Lucy i Hope. Różowo włosa uznała, że opowie im o kilku misjach, które razem z resztą Drużyny Gwiazd wykonała. Raijinshu byli bardzo zainteresowani tym co mówiła. Czas szybko mijał. Mimo, że opowiadanie o przeszłości było trudne dla niej to udawała, że wszystko w porządku i się uśmiechała. Pociąg zaczął wjeżdżać na stacje. Obudzili , więc Laxusa. Próbowali to samo zrobić z Lucy, ale nie odniosło pożądanego to skutku. Gdy wysiedli z pociągu blondyn wziął ją na ręce i wszyscy skierowali się w stronę domu zleceniodawcy.
*****
Natsu siedział przy barze i opróżniał kolejny kieliszek. Wiedział, że Lucy go wczoraj okłamał. Nie wiedział jednak dlaczego. Był pewien, że wszystko pamiętała, ale mimo to postanowiła go okłamać.  Dzisiejszego dnia nie miał ochoty na nic. Nie chciał nawet walczyć z Greyem. Był bardzo spokojni. Wszyscy byli zmartwieni zachowaniem Salamandra. Czegoś takiego mogli się spodziewać po wszystkich tylko nie po nim. Nawet Happy nie wiedział co trapi jego przyjaciela. Kilka razy się o to pytał, ale nie uzyskał żadnej odpowiedzi. To było niepodobne do Natsu. Grey kilka razy go prowokował do walki, ale ten nawet nie reagował. Myślał o Lucy i o jej zachowaniu. Dlaczego nie powiedziała mu prawdy? Co takiego przed nim ukrywała? Zamawiał kolejne drinki. Powoli zaczął tracić kontakt z rzeczywistością, więc postanowił udać się do domu. Zataczając się wyszedł z gildii i skierował się w jego stronę. Pamiętał słowa Lucy jak mówiła mu, że go kocha. Pamiętał ich pocałunek. Był pewien, że to była prawda, że to mu się nie przyśniło. Chciał ją przytulić. Być blisko niej. Chronić ją. Ale nie mógł. Była teraz na misji z Hope, Laxusem i Gromowładnymi Bogami. Co jeśli coś jej się stanie? Co jeśli nie wróci? Te pytania gnębiły go przez resztę drogi. Doszedł do domu, otworzył drzwi i od razu padł nieprzytomny na podłogę. Ostatnią jego myślą było to, żeby Lucy wróciła.
*****
Poczułam silne ramiona, które mnie niosły. Zareagowałam natychmiast. Zaatakowałam daną osobę. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to był Laxus.
- Gomene – powiedziałam drapiąc się po głowie i niewinnie uśmiechając
- Dlaczego to zawsze ja musze obrywać? – mruknął
Jak się tak dłużej zastanowić to była prawda. Wieli razy mu przywaliłam przez przypadek. Oczywiście zdarzało się, że wyzwał mnie na pojedynek. Nie kończyło się to nigdy dobrze. Zawsze wygrywałam, a on leżał nieprzytomny na ziemi. Znałam go chyba rok może dwa. A on ciągle się był taki sam. Zanim dołączyłam do Fairy Tail widziałam go ostatnio chyba pół roku temu. Nieźle wtedy zabalowaliśmy. Pamiętam, że przez pół dnia nie wychodziliśmy z łazienek. To były czasy. Lisa, Mia i Hiro zawsze mnie pocieszali w ciężkich chwilach mogłam na nich liczyć. Oczywiście była też Hope. Gdy walczyłam z nimi, imprezowałam czułam jak wraca do mnie nadzieja. Zaczęłam wierzyć, że nadal mogę być szczęśliwa, że wystarczy, że zapomnę o przeszłości i zacznę żyć tym co jest teraz. Bardzo się myliłam. Od przeszłości nie da się uciec. Nieważne jak bardzo bym próbowała to jest niemożliwe. Póki on żyje nie zaznam spokoju. Nie będę mogła żyć dalej. To on mnie zatrzymuje. Teraz poznałam Natsu i to wszystko skomplikowało. Zakochałam się w nim. Wiedziałam, że nie powinnam, że to jest ryzykowne. Swoich uczuć nie ważne jak bardzo bym chciał nie zmienię. Nagle czas się zatrzymał. Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy zastygli oprócz mnie. Zobaczyłam czerwone włosy. Hiro… Przeszło mi przez myśl. On nie mógł tutaj być. On nie żyje. Widziałam jak umierał, a ja nie mogłam go uratować. Łzy napłynęły mi do oczy. Poczułam jak obejmują mnie drobne ramiona. Mia… Rozejrzałam się mając nadzieję, że zobaczę jeszcze jedną osobę. I o dziwo zobaczyłam ją. Stała obok Hiro. Lisa… Byli tutaj. Wszyscy tutaj byli. Nie byłam już wstanie powstrzymywać łez. Spływały po moich policzkach strumieniami.
- Jak to możliwe? Pytałam samą siebie.
- My nie żyjemy, ale musimy cię ostrzec. – powiedziała Mia odsuwając się od mnie i wycierając mokre od łez policzki
-Ale przed czym?
- Gdy zabłyśnie złota pełnia smocza córka będzie musiała dokonać wyboru, który zaważy nie tylko na jej przyszłości ale i całego świata.
Zaczęli się rozpływać. Nie próbowałam ich powstrzymać, bo wiedziałam, że to nic nie da. Czas znowu ruszył. Skierowałam się w stronę reszty grupy. Zastanawiałam się nad tym co powiedziała Mia. Smocza córka… O kogo mogło jej chodzić? Mam nadzieję, że to nie będę ja. Już i tak mam ciężkie życie. Moje myśli zaczęły krążyć wokół jednej osoby. Ciekawe co on teraz robi? Mam nadzieję, że nie zrobił nic głupiego. Żeby przestać o tym myśleć zaczęła oglądać miasto. Było podobne do Magnolii. Dzieci co chwile przebiegały obok mnie udając magów. Uśmiechnęłam się. Tak bardzo chciałam wrócić do dzieciństwa. Wtedy wszystko wydawało się takie proste. A teraz staram się uciec przed przeszłością co wcale mi się nie udaje. Spojrzałam na stoisko z gazetami. Jedna z nich rzuciła mi się w oczy. Na okładce byłam ja. Wzięłam ją do ręki. Zdjęcie najprawdopodobniej zostało zrobione gdy zawożono mnie do szpitala. Otworzyłam na artykule. Był o naszym „wypadku”. Pod artykułem były wypowiedzi członków Rady. Po pierwszych dwóch cała się gotowałam. Kupiłam tą gazetę i wkurzona dołączyłam do reszty. Hope pierwsza zauważyła moją zmianę.
- Coś się stało?                                               
- Patrz na dół artykułu. – podałam jej gazetę
Gdy tylko to przeczytała w jej oczach pojawiły się niebezpieczne iskry. Zgniotła gazetę i rzuciła ją z całej siły przed siebie.
- Te szumowiny tak nam się odwdzięczają? – zapytała – Chyba powinniśmy złożyć im wizytę jak wrócimy. Co ty na to?
- Z wielką chęcią.
Doszliśmy do domu zleceniodawcy. Zebraliśmy jak najwięcej informacji i ruszyliśmy na poszukiwania.
~*~
Kolejny rozdział napisany. Wydaje mi się, że nie jest taki zły. Na początku miał wyglądać trochę inaczej. Mam nadzieję że wam się spodobał. A bo bym zapomniała. Niedługo dobije do 1000 wyświetleń i z tej okazji postanowiłam wstawić one shota. O czym będzie to tajemnica. Ani-chan nawet nie próbuj pisać o czym on będzie.

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 6


Powoli otworzyłam oczy. Moja głowa. Już nigdy tyle nie będę pić. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie wiedziałam jak się tu znalazłam. Pamiętałam, że byłam na polanie. Nagle wszystkie wspomnienia z wczorajszego dnia powróciły. Kłótnia z Laxusem, spotkanie z Akimą, próba samobójstwa i … Natsu. Nadal czułam na ustach jego pocałunek. Dotknęłam ich i się uśmiechnęłam. Po raz pierwszy odkąd wyszłam ze szpitala naprawdę byłam szczęśliwa, ale nie mogłam być z Natsu. Wszyscy, których kochałam umierali. Nie mogłam pozwolić, żeby umarł, nieważne że go kocham, muszę go odrzucić. Będę udawać, że nic nie pamiętam. Wypiłam tyle alkoholu, że to było możliwe. Wstałam i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w sukienkę, którą miałam podczas wyjścia ze szpitala. Na nią założyłam płaszcz. Poczułam cudowny zapach dobiegający z kuchni i śmiechy. Gdy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam Hope i Laxusa przygotowujących śniadanie. Byli tacy szczęśliwi. Uśmiechnęłam się. W tej chwili zobaczyłam mnie Hope. Podbiegła i mnie przytuliła.
- Nic ci nie jest? – spytała zmartwiona.
- Nic – odpowiedziałam – Wszystko w porządku. Co tam pichcicie. Jestem naprawdę głodna.
Zaśmiała się na to i kazała mi usiąść. Po chwili pojawił się przede mną talerz pełen naleśników. Byłam tak głodna, że wszystko pochłonęłam w ciągu kilku sekund. Laxus się zaczął nabijać, że mogłabym pobić Natsu w szybkości jedzenia. Oburzyłam się, ale po chwili wszyscy żartowaliśmy. Po śniadaniu wspólnie ruszyliśmy do gildii. Musiałam kupić sobie ubrania, więc postanowiłam poprosić Erzę o pomoc. Gdy otworzyliśmy drzwi gildii wzrok wszystkich skierował się na nas, a raczej na mnie. Nie zwracając na nich uwagi podeszłam do stolika gdzie siedział szkarłatno włosa z Natsu i Greyem, jedząc ciasto truskawkowe. Na chłopaków nie zwracałam uwagi. Ciężko było mi ignorować Natsu, ale musiałam to robić dla jego dobra.
- Erza, pomogłabyś mi z zakupami? Potrzebuje nowych ubrań i pomyślałam, że idealnie być mi pomogła.
Erza szybko skończyła jeść. Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę sklepów. Chodziłyśmy dobre kilka godzin. Tyle ubrań chyba nigdy nie miałam. Nawet gdy chodziłam z Mią na zakupy tyle nie kupowałyśmy, a ona przecież to uwielbiała. Wracałyśmy z torbami pełnymi ubrań. Erza pomagała mi to nieść. Oprócz ubrań na co dzień kupiłyśmy też kilka sukienek na różne uroczystości. Najbliższą był bal z okazji założenia gildii. Miał się odbyć w ten piątek. Zaniosłyśmy wszystko do domu Laxusa. Erza została jeszcze na chwile. Zaparzyłam nam herbatę i po chwili zaczęłyśmy rozmawiać jakbyśmy znały się całe życie. Po mile spędzonym czasie musiała iść, więc pożegnałyśmy się. Żeby się czymś zająć postanowiłam posprzątać. Najwięcej czasu zajęła mi kuchnia po porannym przygotowywaniu śniadania i ogólnie śniadaniu (mieli bitwę na żarcie) panował tu istny chaos. Sprzątanie zajęło mi z dwie godziny. Z resztą szybko się uwinęłam. Nie wchodziłam tylko do pokoju Laxusa. No bo po co? Jak ma w nim bałagan to niech sam sobie sprząta. Dochodziła dziewiąta. Był wtorek. Uznałam, że pójdę do gildii i znajdę sobie jakąś misje na te kilka dni do balu. O tej porze w gildii był największy hałas. Podeszłam do tablicy. Nie było na niej nic ciekawego same łatwe misje. Spojrzałam na te klasy S. Sama się nie wyrobie z wykonaniem którejkolwiek z nich nawet gdyby Hope ze mną poszła. Poczułam znajomy zapach za sobą.
- Czego chcesz Laxus?
- Zaproponować ci misje.
Odwróciłam głowę w jego stronę. W ręce trzymał kartkę z misją. Była klasy S, więc wzięłam ją do ręki, żeby zobaczyć na czym polega. Mieliśmy pokonać 15 metrowego demona demolującego miasta na południu Fiore. Podróż w jedną stronę pociągiem trwa jeden dzień, czyli jakbyśmy go szybko pokonali to zdążylibyśmy wrócić na bal. Jednak był mały problem. Na obszarze gdzie grasował potwór znajdowała się polana, na której Safira została zabita.
- I co idziesz z nami?
- Z nami? – zapytałam
-  Ze mną i Raijinshu oczywiście Hope też jest zaproszona.
Zastanowiłam się chwilę. Nie chciałam tam wracać. Nie po tym co się tam wydarzyło. Ale wtedy nie musiałabym ignorować Natsu.
- A co mi tam. Idę.
Postanowiliśmy jeszcze dzisiaj wyruszyć. Poszliśmy do domów żeby się spakować. Za godzinę mieliśmy spotkać się na stacji. Gdy dotarliśmy do mieszkania Laxusa, poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się pakować. Dobrze, że kupiłam walizkę, gdy byłam na zakupach. Spakowałam kilka par ubrań, przybory do mycia i prowiant. Półgodziny później byliśmy już w drodze na stacje. Wszystko szło dobrze. Dzisiaj nie doszło do rozmowy z Natsu, więc miałam jeszcze czas. Póki nie wrócę z misji nie muszę się o nic martwić. Niestety obiekt moich myśli pojawił się przed nami.
- Ohayo Lucy – powiedział z uśmiechem
- Ohayo – odpowiedziałam
 - Możemy chwile porozmawiać?
Spojrzałam na Laxusa i Hope. Wiedzieli, że nie chcę, żeby byli przy tej rozmowie, więc poszli dalej.
- O co chodzi? Spieszę się.
- Dlaczego cały dzień mnie unikasz?
- Ja cię nie unikam po prostu miałam kilka spraw do załatwienia. To tyle.
- Rozumiem. – spuścił głowę. Chyba jednak nie do końca mi uwierzył – A co pamiętasz z wczorajszego wieczoru?
Wiedziałam, że o to zapyta. Wiedziałam co mu powinnam odpowiedzieć. Kochałam go, ale byłam zmuszona żeby go okłamać.
- Nie za wiele. Pamiętam, że pokłóciłam się z Laxusem, a następnie podeszłam do baru, żeby się napić. Potem już nic nie pamiętam, ale po tym jak bardzo bolała mnie dzisiaj rano głowa wnioskuję, że za dużo wypiłam.
Podniósł głowę i się uśmiechnął. Był to sztuczny uśmiech. Wiedziałam to, bo jego oczy wyrażały smutek.
- No nic. Chciałem się dowiedzieć dlaczego leżałaś nieprzytomna na polanie, ale wychodzi na to, że nic nie pamiętasz. No to do zobaczenia.
Zaczął się oddalać. Chciałam za nim pobiec, powiedzieć, że wszystko pamiętam i, że go kocham, ale nie mogłam. Byłam bezsilna. Powoli szłam w kierunku stacji rozmyślając o Natsu. Może powinnam mu powiedzieć prawdę? Nie. To głupi pomysł.  Może kiedyś. Gdy będę miała pewność, że go nie stracę, ale co jeśli do tego czasu przestanie mnie kochać? Co jeśli nie będzie chciał czekać i znajdzie sobie inną? Przestałam rozmyślać, gdy zrozumiałam, że dotarłam na miejsce. Wszyscy na mnie czekali. Nagle uświadomiłam sobie, że Layla został sama.
- O nie, a co z Laylą?
Już miałam zamiar zawrócić i zrezygnować z misji, ale Laxus mnie powstrzymał.
- Nie martw się. Pomyślałem o tym do naszego powrotu Wendy i Mira będą się nią zajmować, więc nie musisz się martwić.
Słabo się uśmiechnęłam.
- Gdy wrócimy będę musiała jej to jakoś wynagrodzić.
Nadjechał pociąg. Nie mogłam wziąć tabletki. Nie mogłam ich nadużywać. Od razu cała zbladłam i cofnęłam się kilka kroków.
- Ja tam nie wsiądę.
Trzymałam się wszystkiego, żeby tylko nie wsiąść do tej piekielnej maszyny.
- Oj daj spokój, przeżyjesz.
- Jak możesz tak mówić. Sam cały zieleniejesz w pociągu. Jak ty możesz chcieć TAM wsiąść?
- Bo nie jestem takim tchórzem jak ty.
Wiedział, że trafił w czuły punkt. Mogli nazywać mnie jak chcieli tylko nie tchórzem. Od razu wsiadłam do pociągu i usiadłam przy oknie obrażona. Hope usiadła mi na kolanach, a obok Laxus. Pociąg ruszył. Od razu zzielenieliśmy. Chciało mi się wymiotować.
- Hope…pro…sze…por…aź…mnie…prą…dem…szyb…ko.

Zrobiła to o co prosiłam i odpłynęłam.
~*~
Hej, rozdział miał się pojawić wczoraj, ale nie miałam czasu. Wydaje mi się, że jest krótszy od poprzednich. Za to przepraszam, ale nie mam weny. Ten rozdział jest spokojniejszy. Za błędy przepraszam. Mam nadzieję, że wam się spodobał.

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 5


Wstałam jako pierwsza. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Założyłam ubrania z poprzedniego dnia i spojrzałam w lustro. Zaskoczył mnie widok. Moje oczy, które zawsze świeciły teraz były matowe. Rozmowy z Igneel’em kiedyś mnie wykończą. Zrezygnowana wyszłam. Spojrzałam na zegarek. Była 8.45. Podeszłam do Layli i ją obudziłam. Wstała niechętnie i poszła się ubrać.
- Hope, wstawaj.
- Jeszcze chwilkę.
Postanowiłam trochę inaczej.
- W takim razie powiem Laxusowi, że jesteś zbyt zmęczona, żeby się z nim spotkać.
Jak na zawołanie zerwała się z łóżka.
- Żartowałam.
- To było nie fair.
- Nie obrażaj się. Lepiej powiedz mi co mam zrobić z oczami.
- Hmmm… A co jest z nimi nie tak?
Załamałam się.
- Eh, nie ważne.
W tym czasie Layla wyszła z łazienki. Była 9.00. Zeszłyśmy na śniadanie, a następnie poszłyśmy na stacje. Dotarłyśmy 5 minut przed czasem. Wszyscy na nas czekali.
- Ohayo – przywitałam się.
Odpowiedzieli mi uśmiechem. Zażyłam tabletkę i wręczyłam jedną Natsu.
- Pomoże ci.
Wziął ją. Pociąg przyjechał i wsiedliśmy. Natsu był bardzo szczęśliwy, gdy nic mu nie dolegało podczas podróży. W miłym nastroju ruszyliśmy do gildii. Nikt nic nie mówił na temat wczorajszej rozmowy, co mnie bardzo ucieszyło. Po dotarciu rozdzieliliśmy się. Layla poszła z Wendy, Hope dołączyła do reszty Exeed’ów, Erza poszła zjeść ciasto, a Natsu i Gray wszczęli bójkę. Udałam się do stolika przy którym siedział Laxus z Gromowładnymi Bogami.
- Hej Błyskotko – powiedziałam siadając
- Co tam gwiazdko? – odciął się
- Nic ciekawego. Będę miała współlokatorkę.
- Co?
- Adoptowałam Layle. Nie wyrzucisz jej, prawda? Hope byłaby smutna.
Gdy wspomniałam o kotce od razu zmienił zdanie. Ciekawe kiedy zrozumieją co do siebie czują.
- Jak poszła misja z leszczami?
- Nie obrażaj ich. Są... – zacięłam się
- Są?
- Nie ważne. - odpowiedziałam smutno - Znają mnie. Powiedziałam im wszystko. Wiedzą kim jestem i kim byłam, ale nie chce nazywać ich przyjaciółmi. Nie chce kolejnego kłamstwa.
Zatkało go. Nie spodziewał się, że komukolwiek powiem o przeszłości. Ale on też nie wiedział o mnie wszystkiego. Tak samo jak Hope. Mimo tego, że jesteśmy przyjaciółkami ona nie zna całej prawdy.
- Wiesz, że rada nie będzie z tego zadowolona?
- Rada? – zdziwili się Raijinshu obecni przy tej rozmowie.
- Nie obchodzi mnie co pomyślą – warknęłam
Po tych słowach poszłam do baru się napić. On zawsze musi wyprowadzić mnie z równowagi.
**2 godziny później **
- Laxus, czy nie potraktowałeś jej trochę za ostro? – zapytała Ever
- Raczej nie.
- Ale ona ciągle pije odkąd odeszła od naszego stolika.
- Co??? – spojrzał w stronę Lucy
Evergreen miała racje. Blondwłosa zamawiała kolejne drinki. Laxus głośno przełknął ślinę. Miał przerąbane. Musiał coś wymyślić za nim Lucy straci panowanie nad sobą.
- Gdzie jest Hope? – zapytał
Ever wskazała na koniec baru, gdzie kotka siedziała śmiejąc się z czegoś co powiedział czarny Exeed – Lily. Laxus poczuł ukucie zazdrości. Nie zwracając uwagi na pytania podszedł do Hope.
- Mamy mały problem – powiedział i wskazał blondynkę pijącą kolejnego drinka
- Czym ty ją wkurzyłeś?
- Wspomniałem o radzie.
Kotka się załamała. Lucy reagowała strasznie drażliwie na Rade, gdy jeszcze dla niej pracowała, a co dopiero teraz.
- Ok. Są dwie opcje na uspokojenie jej. Albo ją czymś zaskoczyć, albo zrobić co ją bardzo uszczęśliwi.
- Hmmm…, nie wiem co by ją zaskoczyło, ale ty na pewno wiesz co by ją uszczęśliwiło.
- Uszczęśliwić by mogła ją osoba, w której jest zakochana, ale problem polega na tym, że nie wiem kto to mógłby być.
- Jesteś jej najlepszą przyjaciółką. Jakim cudem tego nie wiesz?
- Jakbyś nie wiedział. Lucy nigdy się nie zakochała. Tym bardziej, że teraz mamy inny kłopot.
Laxus spojrzał w stronę wskazaną przez Hope. Natsu i Gray, którzy jak zwykle się bili, zmierzali swoją walką w stronę Lucy. Pobiegł w ich stronę i zatrzymał za nim dotknęli blondynkę.
- Co ty wyprawiasz? – wrzasnął na niego Natsu
- Ratuje wasze tyłki – warknął
- Laxus, nie musisz ich pilnować – powiedziała Lucy.
Stała zwrócona w ich stronę. Oczy były zasłonięte przez włosy.
- Nie stracę panowania. Już nigdy – ostatnie słowa dodała szeptem
Skierowała się w stronę drzwi.
- Wendy, czy Layla mogłaby dzisiaj u ciebie nocować?
- Oczywiście Lucy-san.
- Arigato – zatrzymała się przy drzwiach – Śmierć śmierci, Laxus. Śmierć śmierci.
I wyszła.
- Hope, o co jej chodziło?
- Nie wiem. Nikt tego nie wie. Gdy Hiro poszedł za nią po tym jak wypowiedziała te słowa to wrócił ze złamaną ręką i nogą oraz nie pamiętał co się wydarzyło. Ale słyszałam w Radzie jak nazywali Lucy panią Śmierci.
- Czyli powinniśmy zaczekać aż sama wróci?
-Hai. – odpowiedział kotka
- Gdzie jest Natsu? – zapytał Gray
*****
Miałem złe przeczucia. Takich słów nie mówi się od tak sobie. Musiały coś znaczyć. Lucy poruszała się niezwykle szybko. Nie byłem wstanie jej dogonić. Znalazłem ją dzięki mojemu wyczulonemu węchowi. Stała na polanie po środku zwrócona w stronę jeziora. Chciałem do niej podejść, ale coś mnie powstrzymywało. Patrzyłem jak szła w stronę wody, a następnie po jej powierzchni. Stanęła na środku i odwróciła się w stronę brzegu. Po chwili z wody zaczął się wyłaniać chłopak. Miał blond włosy i był ubrany tylko w spodnie. Nie widziałem jego twarzy. Lucy zeszła na brzeg, a blondyn odwrócił się w jej stronę. Miał spokojny wyraz twarzy, a oczy błyszczały krwistą czerwienią.
- Czy coś się stało Lucy? – zapytał
- Nie, Akima. Po prostu już czas, żebyś spłacił swój dług.
- Czego ode mnie oczekujesz?
- Zabij mnie. – powiedziała spokojnie
Nie mogłem w to uwierzyć. Lucy poprosiła go o śmierć. Jej śmierć. Dziewczyny, którą kochał.
- Mogę chociaż spytać dlaczego? Przecież możesz prosić o co tylko zechcesz.
- Bo zostałam sama.
- A Hope?
- Ona i Laxus niedługo zrozumieją swoje uczucia, a ja zostanę sama. Wszyscy, których kiedykolwiek kochałam zginęli. Mogę udawać ile chcę, ale kiedyś stracę panowanie. Ból przejmie nade mną kontrolę. Nie chcę nikogo skrzywdzić. Więc po prostu mnie zabij.
- Dobrze
Nie wierzyłem. On tak spokojnie się na to zgodził. Z wody wystrzeliły miecze i skierowały się w stronę Lucy. Pobiegłem, złapałem ją za rękę i odciągnąłem na bok. Atak przeleciał obok, a Akima, gdy mnie tylko dostrzegł, zniknął. Przyciągnąłem Lucy do siebie i mocno przytuliłem.
- Baka. Jak możesz mówić, że zostałaś sama. Masz mnie i Fairy Tail. Jesteśmy twoją rodziną. Nie możesz nas zostawić. Nie możesz zostawić mnie.
- Natsu…
Nie czekając na to co powie pocałowałem ją. Był to krótki, ale namiętny pocałunek. Osunąłem się trochę i spojrzałem w jej oczy.
- Lucy kocham cię.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech, a jej oczy odzyskały blask, którego nie widziałam od czasu zakończenia misji.
- Ja też cię kocham Natsu. Ale nie możemy być razem. Zbyt wiele sekretów nas dzieli i zbyt okrutna prawda.Spojrzała mi w oczy, uśmiechnęła się delikatnie i straciła przytomność. Jej słowa mną wstrząsnęły. Sekrety? Każdy je ma, ale o co jej chodziło z tą okrutną prawdą? Wziąłem ją na ręce i poszedłem do gildii. Gdy otworzyłem drzwi wzrok wszystkich skierował się na mnie. Hope podbiegła do mnie.
- Gdzieś ty był?
- Poszedłem za Lucy.
- Co jej się stało? – zapytał Laxus
Uznałem, że lepiej będzie jeśli nie powiem co się naprawdę stało.
- No więc. Na początku ją zgubiłem, ale później znalazłem trop i gdy doszedłem do polane gdzie była, była już nieprzytomna.
- Rozumiem.
- Planowałem zanieść ją do jej domu, ale nie wiem gdzie mieszka.
- Tymczasowo u mnie. – odpowiedział – Zaniosę ją. I tak mieliśmy już z Hope wracać.
Patrzyłem  jak wychodzą z budynku gildii, a następnie poszukałem wzrokiem Graya.
- Musimy dokończyć walkę miętówko.
- Dawaj zapałko.
Rzuciłem się z płonącymi pięściami w jego stronę.
~*~
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale co poradzę na to, że u mojej babci nie ma internetu. Gdy tylko wróciłam wzięłam się za  pisanie. Trochę mi to zajęło, ale w końcu się udało. Ponieważ od jutra zaczynam (znowu) szkołę i nie będę miała za bardzo czasu na pisanie rozdziałów (chyba, że na lekcji gdy nauczyciele nie patrzą) to będą się one pojawiać w weekendy. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał.

piątek, 1 lutego 2013

Dodatek

Ponieważ nie będzie mnie przez najbliższy tydzień postanowiłam w stawić ilustracje przedstawiające Hope (w ludzkiej i kociej wersji). Mam nadzieję, że wam się spodobają. Hope w ludzkiej wersji rysowała moja koleżanka z klasy.

Gdy wróce z ferii zrobie zakładke z postaciami.