niedziela, 12 stycznia 2014

Mała zmiana planów

Ci którzy czytają ogłoszenia pod rozdziałami wiedzą, że planuje wrócić dopiero pod koniec roku szkolnego. Ostatnio jednak nabrałam dosyć sporo weny. Dlatego postanowiłam poprawić poprzednie rozdziały, a gdy już skończę w stawić kolejny rozdział. Ponieważ nie jest to aż tak dużo roboty, więc prawdopodobnie nowego rozdziału możecie się spodziewać już w lutym. Niby muszę się jeszcze uczyć, bo w tym roku są egzaminy to sobie jakoś poradzę. Ostatecznie postanowiłam, że doprowadzę tą historie do zakończenia, które planowałam przy tworzeniu tego bloga, więc czeka mnie jeszcze sporo pisania.
Mam nadzieję że ktoś jeszcze czyta tego bloga.
Do zobaczenia

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 21

400 lat temu nad jeziorem narodziła się dwójka dzieci. Bliźniaki - chłopiec i dziewczynka. Matka zmarła tuż po porodzie, jednak dzieci nie zostały bez opieki. Na prośbę rodzicielki pewna nimfa leśna wzięła je pod swoje skrzydła. Dzieci dorastały w niewiedzy. Miały beztroskie życie bez żadnych zmartwień. Mogłoby sie wydawać, że w ich życiu nie działo się nic nadzwyczajnego, jednak spostrzegawcza osoba zauważyłaby, że ta dwójka codziennie o tej samej porze siedziała nad pewnym jeziorem. Czas był zawsze taki sam. To miejsce przepełniała pradawna magia. Tam co roku odbywała się walka pomiędzy światłem, a ciemnością, ale nigdy nie wyłoniono zwycięzcy. Tak miało być i w tym roku. Jednak obecność dzieci zaburzyła równowagę. Pod koniec dnia wrócili do domu, ale nie byli już tacy sami. Chłopiec miał w sobie zaszczepioną ciemność, a dziewczynka światło. Erufu , bo tak miała na imię nimfa, zauważyła to. Mimo to postanowiła grać. Miała nadzieję, że wszystko się ułoży. Nawet nie wiedziała jak bardzo się myliła. Relacje między chłopcem, a dziewczynką stawały się coraz bardziej napięte. Światło i ciemność kontynuowały swój konflikt ich kosztem. Lata mijały, a dzieci, które kiedyś były nierozłączne, zaczęły się od siebie oddalać. Z każdym dniem wrogość między nimi rosła. Gdy pewnego dnia chłopak zaatakował swoją siostrę w przypływie gniewu, Erufu wiedziała, że nie może już udawać, że nic nie widzi. Poprosiła swoją siostrę Naiasu o pomoc. Jednak jej prośba została odrzucona.
- Jak to? Dlaczego jej nie pomogła?
- Naiasu była panią jeziora. Tego samego, przy którym odbywały się bitwy. Nie miała prawa się wtrącać.
Erufu się nie poddawała, nie mogła pozwolić, żeby oni się pozabijali nawzajem. Obiecała ich chronić i zamierzała dotrzymać obietnicy. Jej ostatnią nadzieją były uniezależnienie dzieci od światła i ciemności. Trenowała je. Dziewczynka była bardzo pojętną uczennicą, już po dwóch latach praktycznie niemożliwe było zauważenie choćby śladowych ilości pradawnej mocy. Z chłopcem były większe problemy. Zatracił się on w ciemności. Nie był już wstanie odróżnić dobra od zła. Chcąc chronić dziewczynkę, zabrała ją i uciekła. Mrok pochłonął w całości chłopaka. W krótkim czasie zaczął zabijać. Zawładnął nawet nad demonami. Ludzie nazwali go Czarnym Magiem...
- Zeref.
- Masz racje.
- Czyli to oznacza, że...
- Miał siostrę. Nie tylko z charakteru się różnili. Wygląd również mieli różny. On miał czarne włosy i czerwone oczy. Ona natomiast była blondynką o różowych oczach.
- Ale co to ma do rzeczy?
- Słuchaj dalej.
Erufu i siostra Zerefa zdawały sobie sprawę z powagi sytuacji. Nie chciały jednak go skrzywdzić. Nadal miały przed sobą jego uśmiechniętą twarz.
- Ne, Erufu. Już czas.
- Hikari...
- Nie mogę pozwolić braciszkowi dalej się ranić. On cierpi.
- Przecież, idziesz na pewną śmierć.
- Wiem. Ale chce móc po raz ostatni zobaczyć jego uśmiech. Chce, żeby mój braciszek wrócił.
Ostatnim co widziała Erufu był uśmiech Hikari. Szczery, ale i smutny. Zdawały sobie sprawę z tego, że już nigdy się nie spotkają, ale nie zamierzały się pożegnać. Hikari wyruszyła w długą podróż w poszukiwaniu sposoby na ocalenie Zerefa. Miejscem, w którym otrzymała odpowiedź była Góra Przeznaczenia.
- To ty jej odpowiedziałaś na pytanie.
- Masz rację. Czasami żałuję, że to zrobiłam.
- Dlaczego?
- Ponieważ przez to cierpiała bardziej niż powinna...
Jedynym sposobem na uratowanie chłopaka było uśpienie. Jednak Zeref był potężny. Zwykłe zaklęcie nic by nie dało. Potrzebna była ofiara.
- Ofiara?
- Powinnaś wiedzieć, że wszystko ma swoją cenę. Niektóre mniejszą, inne większą.
-Ale...
- To jeszcze nie koniec historii.
Mimo tak wysokiej ceny. Hikari postanowiła się poświęcić. Wiedziała, że nie byłaby wstanie nikogo zabić. Dlatego złożyła w ofierze swoje życie. Moc Zerefa została uśpiona i zdał sobie sprawę z tego co zrobił. Podszedł do ciała swojej siostry z bólem. Jednak gdy tylko ją zobaczył na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Hikari uśmiechała się. Mimo bólu, była szczęśliwa, że mogła pomóc swojemu najdroższemu bratu. A wszystko to miało miejsce dnia, w którym księżyc przybrał złotą barwę.
- Lucy, jesteś pierwszą osobą, która poznała tę historie. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że Zeref tak naprawdę nie był zły. Po prostu znalazł się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie.
- Ale skoro Hikari uśpiła moc Zerefa to dlaczego Smocza Córka znowu się pojawiła.
- Dopiero kilkadziesiąt lat później zorientowałam się, że mimo ofiary Hikari była za słaba. Jej zaklęcie zaczęło słabnąć. Nie chciałam jednak, żeby jej poświęcenie poszło na marne. Mnie czas nie dotyczy. A w czyimś przeznaczeniu czasami mogę wprowadzić pewne zmiany. Dlatego postanowiłam, że gdy będzie się zbliżać przebudzenie, Smocza Córka ponownie się narodzi by odprawić rytuał Złotej Pełni.
- Ale co jeśli znowu się nie uda?
- Wtedy będę musiała to powtarzać aż do skutku.
- A co to ma wspólnego ze mną?
- Po prostu znasz Smoczą Córkę...
*****

Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Przecież to nie mogła być prawda. Dlaczego to zawsze ja muszę cierpieć? Dlaczego to wszystko musi akurat mnie spotykać? Co ja takiego niby zrobiłam, że musze wszystkich tracić? Czy moim przeznaczeniem jest być samą? Już na zawsze...?
~*~
Postanowiłam, że zrobię taki tam mały prezent z okazji nowego roku. Szkoda tylko, że wyszedł taki krótki. Niestety na kolejny będziecie musieli trochę poczekać. W kwietniu mam egzaminy, więc muszę się przyłożyć. Dlatego wrócę dopiero w maju, w najgorszym (i najprawdopodobniejszym) wypadku dopiero w czerwcu. 
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał.
A fanów Kuroko no Basket zapraszam na mój drugi blog:
Opowiadanie zaczęłam pisać jeszcze w tamtym roku szkolnym, więc mam trochę materiały. Na tym drugim blogu posty prawdopodobnie będą się pojawiały raz w miesiącu, może dwa (jeśli będę miała czas).
Do zobaczenia