Rozdział Specjalny
Słońce
chyliło się ku zachodowi. Blond włosa dziewczynka stanęła przed drzwiami
budynku Rady. Na jej głowie spała różowa kotka. Zapukała do nich. Nikt nie
otwierał. Minęło pięć, dziesięć minut. Nadal nic. Chciała już zapukać po raz
kolejny, gdy nagle drzwi się otworzyły. Stanął w nich stary mężczyzna z długimi
siwymi włosami i opaską na oku.
- Czego tu
szukasz? – warknął
Dziewczynka
skuliła się pod jego spojrzeniem. Spuściła wzrok.
- Bo ja… -
zaczęła niepewnie – Chce żebyście mnie trenowali.
Po usłyszeniu
tego zaczął się śmiać.
- Mamy
ciebie trenować. Dobre sobie.
Blondynka
się zdenerwowała.
- Nie jestem
słaba. Jestem Smoczą Zabójczynią.
- Smoczą
Zabójczynią powiadasz. – zastanowił się chwile.
Jakby ją
odpowiednio wytrenowali i wpoili zasady by się bardzo im przydała.
- Chodź
za mną.
Weszli do
budynku. Przez kilka minut szli korytarzem. Stanęli przed potężnymi drewnianymi
drzwiami. Wewnątrz było pełno Rycerzy Run. Skierowali się w stronę dziwnej
kuli.
- To jest
Wskaźnik Mocy Magicznej. W skrócie WMM.
Zaatakuj to. To jak silny będzie twój atak zadecyduje czy będziemy cię
szkolić, rozumiesz?
- Hai. –
blondynka
Położyła
kotkę na ziemi.
- Zaczekaj
chwilę Hope.
Kotka w
odpowiedzi tylko mruknęła i przewróciła się na drugi bok. Dziewczynka stanęła w
odległości około dwóch metrów od WMM. Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech.
- Ryk
Gwiezdnego Smoka.
Gdy atak
dosięgnął celu rozbłysło światło i wszystkich oślepiło. Gdy zniknęło nad kulą
pojawił się wynik.
- Ponad trzy
tysiące!? – wszyscy byli zdziwieni – ile masz lat?
- Dziesięć –
odpowiedziała uśmiechnięta
Staruszek
opanował się i odwrócił się w jej stronę.
- Jak się
nazywasz?
- Jestem
Lucy Heartfilia, a to jest Hope. – wskazała kotkę
- A więc
Lucy mimo swojego młodego wieku jesteś bardzo potężna dlatego w imieniu Rady
postanowiłem, że będziemy cię szkolić.
Oczy
dziewczynki rozbłysły.
- Arigato…
- Org.
- Arigato
Org-sensei.
- Zaprowadzę
cię do pokoju, w którym będziesz tymczasowo mieszkać.
- Hai.
Lucy wzięła
kotkę na ręce i udała się za członkiem rady. Zaraz po wyjściu przez drzwi
skręcili w prawo. Weszli po krętych schodach, następnie przeszli kawałek
korytarza i znaleźli się przed białymi drzwiami.
- Na razie
tutaj będzie twój pokój. Rozgość się później ktoś przyjdzie, żeby przekazać ci
szczegółowe informacje na temat treningu i obowiązujących tutaj zasad.
- Hai.
Otworzyła
drzwi i weszła do środka. Odwróciła się, żeby o coś zapytać, ale Org zdążył już
zamknąć drzwi. Westchnęła i rozejrzała się po pokoju. Był dosyć mały. Stały w
nim tylko łóżko, stolik nocny i szafa. Były też drzwi. Lucy podeszło do nich i
je otworzyła. Była to łazienka. Trochę większa od pokoju. Wróciła do pierwszego
pomieszczenia i położyła się na łóżku. Wiedziała, że tak naprawdę nie chcą jej
trenować. Że robią to tylko po to, żeby wykorzystać jej moc, ale co innego
miała zrobić? Org był bardzo podobny do Hadesa. Różnił ich zapach i właśnie to
powstrzymało ją od zaatakowania go. Była tak zmęczona podróżą, że nie wiedziała
kiedy zasnęła. Jednak nie było jej dane spokojnie spać. Znów śniło jej się to
samo. Dzień, który ją odmienił. Dzień, w którym straciła to co kochała. I
osoba, która jej to zabrała. Hades… Obudziła się z krzykiem. Słońce właśnie
wschodziło. Wstała i poszła do łazienki. Spojrzała w lustro. Oczy miała
napuchnięte od łez. Przemyła twarz wodą i wróciła do pokoju. Dopiero teraz
dostrzegła na stoliku kartkę. Podniosła ją i zaczęła czytać.
Bądź o 7 w Sali treningowej. W tedy dostaniesz harmonogram.
Org
P. S. W szafie masz ubrania.
Odłożyła
kartkę z powrotem na stolik. Była mniej więcej piąta trzydzieści. W lesie nie
było zegarów, więc Safira nauczyła ją określać czas po zapachu powietrza. Lucy
otworzyła szafę i wybrała z niej krótki, czarne spodenki i bluzkę na ramiączka
w tym samym kolorze. Z szuflady wyjęła bieliznę i poszła do łazienki wziąć
prysznic. Zajęło jej to ok. godziny. Ubrana wyszła z łazienki. Kotka jeszcze
spała. Wzięła ją więc na ręce i wyszła z pokoju. Zgubiła się. Do Sali
treningowej dotarła na styk. Czekał tam na nią. Mężczyzna z blizną (chyba
blizną). Podeszła do niego.
- Jestem
Doranbolt. Będę cię szkolił na prośbę Orga. Tutaj masz rozpiskę.
Podał jest
kartkę. Przyjrzała się jej uważnie. Każdy dzień był taki sam.
6 rano –
śniadanie
7-14
– trening
14.30
– obiad
15.30-18.30
- czas wolny
19
– kolacja
22
- cisza nocna
Na
myśl o jedzeniu zaburczało jej w brzuchu. Doranbolt podał jej kanapkę.
-
Na razie to musi ci wystarczyć.
-
Dziękuję.
Po
posiłku zaczął się trening. Lucy nie było przyzwyczajona do takiego wysiłku. Bieg
i rozciąganie, które miały być tylko rozgrzewką bardzo ją zmęczyły. Następnie
miała trenować ciosy. Najpierw nogi, potem ręce. Ciosy miała zadawać na zmianę.
Najpierw lewa potem prawa noga. To ćwiczenie wykonywała do 14. Była strasznie
zmęczona. Doranbolt zaprowadził ją do jadalni, gdzie miała zjeść obiad. Posiłek
był już gotowy. Zanim odszedł spytał się go czy po jedzeniu nie oprowadziłby
jej. Zgodził się od razu. Zaczekał aż skończyła jeść i zaczął wycieczkę.
Opowiadał jej szczegółowo o wszystkim, a ona słuchała go uważnie. Następnie
zaprowadził ją do jej pokoju i odszedł. Lucy poszła wziąć szybki prysznic przed
kolacją. Ubrała czyste ciuchy i zeszła do jadalni. PO posiłku wróciła do pokoju
i momentalnie zasnęła. Tak mijał każdy dzień. Na początku trenowała tam gdzie Rycerze
Run, ale po tygodniu została przygotowana sala specjalnie dla niej. To samo
stało się z jej pokojem. Minął rok. Hope nauczyła się zmieniać w człowieka i
zaczęła się uczyć magii błyskawic. Im dłużej Lucy trenowała tym rzadziej się
uśmiechała. Pewnego dnia podczas jednego z treningów. Przyszedł Org, a razem z
nim czerwono włosy chłopak. Lucy nie zwracała na nich uwagi jednak wolała
wiedzieć o co chodzi dlatego wyostrzyła słuch.
-
Doranbolcie to jest Hiro. Jest magiem ognia. Rada chce, żebyś jego również
trenował.
-
Rozumiem. Ma on mieć zajęcia razem z Lucy?
-
Tak.
-
Dobrze. Chodź ze mną.
Hiro
poszedł za nim. Podeszli do Lucy. Mimo że stali obok ona nadal trenowała.
-
Lucy, to jest Hiro będziecie razem trenować.
Nadal
nie zwracała na nich uwagi. Nie obchodziło ją to. Jak chciał trenować to jego
sprawa. Jej nic do tego. Doranbolt udzielił mu wskazówek co ma robić. Trening
się skończył i udali się do jadalni. Po obiedzie Lucy wróciła do swojego
pokoju. Minął miesiąc. Lucy nadal ignorowała czerwonowłosego chłopaka. Org
znowu zjawił się na treningu. Tyle, że tym razem przyprowadził dwie
dziewczynki. Z tego co Lucy podsłuchała one też miały z nią trenować. Hiro
oczywiście podbiegł do nich i zaczął je zagadywać.
-
A kim tamta dziewczyna? – brązowowłosa dziwczyna wskazała na Lucy
-
To Lucy, ale ona nie jest zbyt rozmowna. Odkąd tu jestem nie odezwała się do
mnie ani razu.
Dziewczynka
mimo to podbiegła do blondynki.
-
Jestem Mia.
-
Lucy.
Hiro
się zdziwił. Tyle razy próbował ją zagadać, a ona nic. Teraz ktoś obcy podchodzi
do niej, a ona mu odpowiada.
-
Używam magii niebios i leczenia, a ty?
-
Jestem Gwiezdną Smoczą Zabójczynią i magiem gwiezdnej energii. – wskazała na
klucze przypięte do jej pasa i po raz kolejny uderzyła
-
Łał. Musisz być bardzo potężna.
-
Może.
Mia
nagle się uśmiechnęła.
-
Zostańmy przyjaciółkami.
Zaległa
cisza nikt się czegoś takiego nie spodziewał. Nawet Lucy przestała trenować.
Odwróciła się w stronę Mii i się uśmiechnęła.
-
Z chęcią.
Tamtego
dnia zamknięta w sobie dziewczynka otworzyła się na innych. Zaprzyjaźniła się z
Hiro, Lisą i Mią, a po pewnym czasie założyli drużynę. Drużynę Gwiazd.
~~~~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział za mną. Dosyć szybko udało mi się go napisać. To takie cofnięcie się do przeszłości.Mam nadzieję, że się wam spodobało. W kolejnym rozdziale wrócimy do naszych bohaterów.
Pierwsza? Rozdzialik super! Dobrze jest się dowiedzieć jak poznali się człąnkowie Drużyny Gwiazd. Szczerze przyznam, że tutejsza Lucy różni się diamentalnie od tej w mandze, ale miła jest taka odmiana.
OdpowiedzUsuńPisz szybko kolejny rozdzialik. Weny!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPomyliłam się XD Super rozdział. Jutro przeczytam więcej ^^
OdpowiedzUsuń