piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 19

Wszystko wróciło do normy. Gdy odzyskałam siły wszystko im opowiedziałam. O śmierci Safiry i jej skutkach oraz dlaczego Revenge tak nagle przejęła kontrole. Byłam pewna, że będę musiała odejść, ale nie. Pozwolili mi zostać. Wreszcie znalazłam dom do którego mogę wrócić.
Odłożyłam długopis i zamknęłam pamiętnik. Spojrzałam na kalendarz. Miesiąc, co? Mam wrażenie, że minął tylko dzień. Zaczęło wschodzić słońce. Wyskoczyłam przez okno i pobiegłam do katedry. Wskoczyłam na najwyższą wieże i usiadłam. Jedyne miejsce gdzie nikt nie mógł mi przeszkadzać. Położyłam się i zaczęłam wpatrywać się w niebo. Cisza była przerywana tylko przez szum wiatru. Zamknęłam oczy. Nareszcie spokój. Żadnych pytań o moją przeszłość i moc. Powoli zasypiałam jednak ktoś postanowił mi przeszkodzić.
- Czego chcesz? -  zapytałam nie otwierając oczu.
- To chyba twoje.
Uchyliłam lekko oczy. Natsu trzyłam moją bransoletką, ale skąd... no racja, gdy uwalniałam Revenge, zdjęłam ją.
- Ostatnio sporo się działo i zapomniałem ci jej oddać.
- Nie chce jej.
- Ale wydawało mi się, że jest dla ciebie ważna.
- Kiedyś tak.
- Więc co się zmieniło?
Usiadł koło mnie i czekał na odpowiedź. Chyba jednak nie będę miała spokoju.
- Ja.
- To znaczy?
- Nie twoja sprawa.
- A właśnie, że moja.
-He?
- Jesteśmy przecież przyjaciółmi.
Zrezygnowana usiadłam.
- Pamiętasz jak mówiłam, że nienawidzę Igneela? - pokiwał głową - Więc masz już odpowiedź.
- Czyli ta bransoletką...
- Tak. Dostałam ją od Igneela zanim odszedł. Wtedy nie znałam jeszcze prawdy...
- Czyli?
- Na to pytanie ci już nie odpowiem.
Wstałam i podeszłam na skraj wieży.
- Z bransoletką możesz zrobić co chcesz. Zatrzymać, wyrzucić, sprzedać, oddać komuś... Wszystko mi jedno.
Zeskoczyłam nawet nie czekając na odpowiedź. Dlaczego on musi się wtrącać w nie swoje sprawy? Czy nie może chociaż raz odpuścić? Nie chce go mieszać w sprawy, których nie rozumie. Nagle na kogoś wpadłam.
- Gomene - usłyszałam delikatny głosik
- Layla?
- Oka-san
Layla przytuliła mnie z całej siły.
- Layla, co ty tu robisz?
- No więc, gdy wstałam poszłam do twojego pokoju. Pomyślałam, że poszłybyśmy na spacer, ale nie było cię tam. Spytałam się Hope, ale ona powiedziała, że nic nie wie i że prawdopodobnie gdzieś wyszłaś, więc postanowiłam cię poszukać.
- Soka... To skoro już tu jesteśmy to może pójdziemy na zakupy? Ostatnio zaoszczędziłam dosyć sporo pieniędzy... No właśnie może poszukamy jakiegoś domu?
- Hai!
Ruszyłyśmy na poszukiwania. Chodziłyśmy taki kilka godzin, ale nie znalazłyśmy nic ciekawego.
- Dobra. Jeszcze jedno miejsce, jeśli i to okaże się porażką, pójdziemy na zakupy.
- Oki.
Gdy dotarłyśmy na miejsce aż zatrzymałam się z wrażenia.
(wyglądało to mniej więcej tak)
- Chodźmy zobaczyć wnętrze.
Dom miał 2 duże kuchnie, 4 łazienki i 10 sypialni. Oprócz tego salon i dwie duże sale nadające się do treningu.
- Bierzemy. Ile płace?
- Wątpie, żeby było panią na to stać.
- Ile?
- 1 milion klejnotów.
- Trochę sporo, ale to żaden problem.
- CO!? Stać panią?
- Oczywiście, że tak.
Wyjęłam woreczek i wręczyłam go sprzedawcy.
- Czy tyle wystarczy?
Zaczął liczyć. Specjalnie odłożyłam ten milion na zakup domu. W dodatku zostało mi jeszcze wystarczająco dużo, żeby go umeblować.
- Równy milion.
- A więc?
- Za chwile przyniose dokumenty.
Wyszedł z pomieszczenia.
- Ale po co nam taki duży dom?
- Mam dosyć sporo rzeczy, a oprócz tego przypomina mi dzieciństwo. Gdy byłam mała mieszkałam nawet w większej.
- Dobrze. Wystarczy, że podpisze pani tu i dom należy już do pani.
Przeczytałam dokładnie całą umowę. Lepiej upewnić się czy nie ma w niej żadnych haczyków i podpisałam. Po otrzymaniu kluczy, poszłyśmy do domu Laxusa po rzeczy. Musiałam spakować tylko siebie, bo walizek z rzeczami Lisy, Hiro i Mii nawet nie rozpakowywałam. Nie zajęło mi to zbyt wiele czasu. Wyniosłam wszystko przed dom i zaczękałam na Layle. Chwile później dołączyła do mnie.
- Ale jak my to wszystko zaniesiemy.
Zastanowiłam się. Między domem Laxusa, a naszym była dosyć spora odległość. Chodzenie w tą i z powrotem w ogóle się nie opłacało. Wyjęłam klucze i przyzwałam Virgo.
- Czy czas na kare, księżniczko?
- Nie. Chce żebyś pomogła nam zanieść te rzeczy do nowego domu.
- Oczywiście.
Gdy wszystkie rzeczy znalazły się na miejscu pozwoliłyśmy sobie na chwile odpoczynku.
- Jutro zakupimy wyposażenie nie mam już siły.
Zaczęło mi burczeć w brzuchu. W sumie nie tylko mi. Layla też była głodna.
- Chodźmy do gildii coś zjeść.
Była już 3. W gildii na pewno będzie sporo osób. Gdy doszliśmy na miejsce zauważyłam przez okno kawałek znajomej niebieskiej fryzury.
- Layla, idź przodem i nie mów, że też przyszłam.
Posłuchała się. Użyłam zaklęcia i gdy prawie zamknęła drzwi prześlizgnęłam się do środka. Nikt nie zwrócił na nią uwagi. Interesująca mnie osoba była odwrócona tyłem. Mam idealną okazje. Pobiegłam w jego stronę i wskoczyłam mu na plecy.
- Ohayo, sensei.
- Ohayo, Lucy.
- To wy się znacie!?
Zeszłam z niego.
- Oczywiście, że tak, przecież pracowałam dla rady. A tak w ogóle to co ty tu robisz? Jeśli chciałeś ze mną porozmawiać to mogłeś zadzwonić.
- Odeszłem z Rady i postanowiłem dołączyć do gildii.
- Soka. W takim razie musisz ze mną wypić.
- Ale...
Zaczęłam go ciągnąć w stronę baru przy którym siedziała już Layla.
- Żadnych ale.
Usiedliśmy. Layla zamówiła już dla mnie jedzenie więc ja poprosiłam o dwa mocne drinki.
- Gdzie teraz mieszkasz? - zapytałam
- Jeszcze niczego nie znalazłem.
- Możesz się zatrzymać u mnie. Nie mam póki co żadnych mebli, ale to nie powinien być problem.
- Dzięki.
Skończyłam jeść, gdy usłyszeliśmy krzyki. Od razu wybiegliśmy. Nad Magnolią coś latało. W pewnym momencie zaczęło lecieć w stronę gildii. Ten kształt jest dziwnie znajomy... Stworzenie wylądowało, a magowie ruszyli do ataku. Przecież to...
- Stójcie!
Wyprzedziłam ich i uniemożliwiłam przejście.
- Lucy, co ty wyprawiasz?
Już miałam odpowiedzieć, gdy coś na mnie wylądowało przewracając.
- Lu-chan, tęskniłam.
- Ani, Zejdź ze mnie.
Powoli wstałam i się odwróciłam.
- Yu, a ty się ze mną nie przywitasz?
Dziewczyna zeskoczyła i się do mnie przytuliła.
- Dawno się nie widzieliśmy.
- Nom.
- Lucy, co się tu dzieje?
- To są moje znajome, ale nie powinno was interesować jak się nazywają. Tak właściwie to co was tu sprowadza?
- Chcemy żebyś nam towarzyszyła w podróży, Lu - chan.
- A dokąd?
- Nie możemy ci powiedzieć, ale nie będziesz żałować. Oprócz tego otrzymasz odpowiedź na nurtujące cię pytania.
Zastanowiłam się chwile.
- Ile to potrwa?
- Dwa, trzy dni jeśli dobrze pójdzie. Ale najpóźniej powinnaś wrócić za tydzień.
- Siergrain, zaopiekujesz się Laylą?
- Hai.
- No to w drogę.
Wskoczyłyśmy na Valefora.
- Layla, gdy wróce pójdziemy na zakupy i będę cię ze sobą zabierać na każdą misję. Do zobaczenia.
Wzlecieliśmy w powietrze.
- Valefor, na Góre Przeznaczenia.
~~~~~~~~
No i kolejny rozdział gotowy. A teraz przedstawie wam wygląd kilku postaci, pojawiają się tylko w tym i w następnym rozdziale, a przynajmniej takie są plany, a więc:
Yu
Ani

Valefor
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał.

3 komentarze:

  1. Lucynka kupiła nowy dom. *.* Ale on jest wieeelki. Jellal, to znaczy Siergrain opuścił radę i dołączył do FT ? o: xD Spoko, nie spodziewałam się.
    "- Nie możemy ci powiedzieć, ale nie będziesz żałować. Oprócz tego otrzymasz odpowiedź na nurtujące cię pytania."
    Kurde, no kurde. >.< Zapowiada się ciekawie !
    Pozdrawiam i życzę weny !
    ~Shina ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj króciutko... Padam na twarz >.<
    Nowy domek hę...:D I jaki ogromny !
    Nihihihihih zapowiada się ciekawie :D

    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Spodobał, spodobał, ale krótki O_o
    Łee, łeeee łeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee x993757237538956437 XD
    Bardzo mi się podoba!! Jest super!!
    Muszę kończyć :'(
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń