piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 18

Zauważyłam, że reszta zbliża się do miejsca gdzie walczy Revenge. Musze odzyskać kontrolę i to szybko. Revenge! Koniec!
Nie myśl, że pozwole się tak łatwo uwięzić.
Skupiłam się z całej siły. Powoli zaczęło pojawiać wokół mnie światło. Jeszcze troche. Prawie mi się udało gdy otoczyła mnie ciemność.
Jesteś słaba. Teraz to ja mam kontrole.
Nie! Revenge pokonała smoka. Chwile później przybiegła reszta, a ja nic nie mogłam zrobić.
- Lucy! Dlaczego nas nie poinformowałaś, że znalazłaś smoki? - zapytał Grey - Pomoglibyśmy.
- Nie chciałam, żeby coś wam się stało.
Ona kłamie! Nie słuchajcie jej! To nie jestem ja!
Siedź cicho. I tak cię nie słyszą.
Revenge odwróciła się w ich stronę.
- Lucy co z twoimi oczami i wyglądem? - zapytał Erza
Ciekawe co teraz wymyślisz.
- To jest coś na zasadzie twojej podmiany. U niektórych smoczych zabójców, gdy zabiją smoka pojawia pewna umiejętność. Jest nią strój smoczego łowcy i to jest właśnie on.
- Soka. Powinniśmy już wracać.
- Hai.
Dlaczego jej wierzycie? To jest kłamstwo. Dlaczego tego nie widzicie!?
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Lucy jakoś inaczej pachnie. Szedłem na samym końcu i myślałem. (Tak. Natsu myślał. Koniec świata. dop. aut.) Skoro to jest coś na zasadzie podmiany to powinna móc zmienić się z powrotem, więc dlaczego tego nie robi? I jeszcze ten łuk. To nie jest Lucy. Od tej osoby czuje tylko mrok. Ale skoro to nie Lucy to kim ona jest? Wygląda przecież jak Lucy. Musze porozmawiać o tym z dziadziusiem. Odebraliśmy nagrode i podzieliliśmy się nią. Następnie ruszyliśmy na stacje, gdzie chwile później siedzieliśmy już w przedziale. Gdy pociąg ruszył ja od razu pozieleniałem. Zanim Erza mnie uderzyła przez co straciłem przytomność, zdążyłem zauważyć, że Lucy siedzi jak gdyby nic jej niebyło, a przecież miała chorobe lokomocyjną tak samo jak ja. To nie jest Lucy... Gdy się ocknąłem byliśmy na miejscu. Od razu wybiegłem z pociągu i zacząłem całować ziemie. Usłyszałem jej śmiech. Śmiech Lucy był melodyjny i miły. W tym tego nie słyszałem. Ten był mroczny, przesiąknięty złem. Szybko wstałem i popędziłem w stronę gildii. Muszę jak najszybciej porozmawiać z dziadkiem.
- WRÓCIŁEM!
- Ohayo Natsu. - przywitała mnie Mira
Poszukałem dziadka, gdy tylko go zauważyłem od razu do niego podszedłem.
- Coś sie stało, Natsu?
- Możemy porozmawiać?
- Chodź do mojego gabinetu.
Weszliśmy schodami na górę i udaliśmy się do jego gabinetu.
- Więc? O co chodzi?
- O Lucy.
- Lucy?
- Od ukończenia misji jest jakaś inna.
- Co masz namyśli?
- Jej zapach jest inny niż wcześniej. Jej wygląd też się zmienił. To samo  charakter. W dodatku wokół niej jest jakaś dziwna mroczna aura.
- Hmm... Jak ona teraz wygląda?
- Ma czarne szorty i bluzke na ramiączka. Oprócz tego kołczan ze złotymi strzałami i złoty łuk, a no i nie można zapomnieć o tym, że jej oczy są teraz krwistoczerwone...
- Jakie są jej oczy!?
- Krwistoczerwone.
Dziadziuś zeskoczył z biurka i podszedł do regału z książkami.
- Miałem to gdzieś tu...
Nagle usłyszeliśmy wybuch. Szybko zbiegliśmy, żeby zobaczyć co się dzieje.
~~~~~~~
Natsu pobiegł przodem. Co za idiota. Jak mogłaś się w nim zakochać? Nikt mi nie odpowiedział. Teraz będziesz milczeć, co? Zresztą co za różnica. Doszliśmy do gildii. Co za żenada. Żeby dołączać do gildii będąc przeklętą. Od razu po przejściu przez drzwi oberwałam krzesłem. Tego już za wiele. Spojrzałam w stronę z której nadleciało krzesło. Oczy mi niebezpiecznie zabłysły, a  wręve pojawiła się czarna kula.
Revenge, nie!
Nie możesz mi już rozkazywać.
Rzuciłam kulą. Niestety zdążyli zrobić unik i trafiłam w ścią=anę powodując eksplozje. No to jeszcze raz. Tym razem stworzyłam kilka kul.
- Lucy! Co ty wyprawiasz!? - usłyszałam krzyk ze strony schodów.
Spojrzałam tam szyderczym wzrokiem. Był to Natsu. Pożegnaj się ze swoimi przyjaciółmi.
Revenge, nie! Proszę cię. Zostaw ich w spokoju!
Za późno.
Wystrzeliłam kule we wszystkie strony.
~~~~~~~~
Muszę ją powstrzymać. Muszę. Chciałem coś zrobić ale nie mogłem. Stałem tam jak posąg i przyglądałem się jak "ona" niszczy gildie. Igneel, co powinienem zrobić? Jak ją powstrzymać?
Musisz przywrócić mi uczucia.
Usłyszałem głos w głowie. Rozejrzałem się i dostrzegłem małą dziewczynkę.
Kim jesteś?
Lucy, a raczej dawną nią. Jeszcze przed śmiercią Safiry.
Nie rozumiem.
A więc zobacz.
Wokół mnie rozbłysło światło i po chwili znalazłem się na niewielkiej polanie. Jednak nie byłem na niej sam. Była tam też dziewczynka, którą spotkałem w gildii. Płakała.
 - Mamo nie odchodź. Proszę nie zostawiaj mnie. – zalewała się łzami – Safiro…
Więc to jest Lucy. Zobaczyłem jak na polanie wylądował drugi smok. Znałem go.
- Igneel!
Nie słyszał mnie.
- Płacz nie przywróci jej życia, a jedynie pogłębi żal i ból po stracie kogoś bliskiego - powiedział do Lucy
Odwróciła się w jego stronę.
- Igneel... 
Jej oczy były koloru czerwieni, a na ustach pojawił się wredny uśmieszek.
- Lucy? – zapytał niepewnie czerwony smok
- Nie jestem Lucy. Ona umarła razem z Safirą. Nie zniosła cierpienia po kolejnej stacie. Tamta wesoła dziewczynka nie żyje.
- Lucy przestań.
Zaśmiała się psychicznie.
- Mówiłam ci. Nie jestem Lucy. Jestem Revenge. Zniszczę wszystkich, którzy sprawili ból Lucy.
Patrzyłem na to w osłupieniu.
Blondynka powoli wstała. Jej strój z błękitnej sukienki zmienił się na czarne szorty i czarną koszulę na ramiączka. Na plecach pojawił się kołczan ze złotymi strzałami, a w ręku złoty łuk. Blondynka szykowała się do odejścia. Igneel jednak zagrodził jej drogę.
- Odsuń się – warknęła
Smok nie posłuchał jej tylko ryknął. Lucy nie zdążyła tego uniknąć. Poleciała kilka metrów w tył i upadła.
- Lucy!
Jej stój znowu się zmienił. Z powrotem miał sukienkę. Jej oczy także stały się na powrót czekoladowe, ale nie były już takie radosne jak kiedyś, stały się matowe, neutralne. Zaszkliły się.
-Igneel, przepraszam.
- Już dobrze. – podszedł do niej, a ona się w niego wtuliła – nie pozwolę, żeby coś ci się stało. Od teraz będę się tobą opiekował. Nie stracisz już kontroli.
- Hai.
Znów rozbłysło światło, a ja wróciłem do gildii. Jednak nie było już małej Lucy. Została tylko Revenge, która dalej niszczyła gildie. Nikt nie był wstanie jej pokonać. Stała do mnie tyłem. Podbiegłem do niej.
~~~~~~~~~~~~~
Revenge niszczyła mój nowy dom.
Revenge, proszę cię przestań!
Błagałam ona jednak mnie nie słuchała. Nie miałam już nad nią kontroli. Poczułam czyjś uścisk. Był ciepły. Natsu!
- Lucy! Wiem, że mnie słyszysz. Umiesz przejąć kontrole. Wiem to! Lucy, dasz rade!
Co za uparte dziecko. Revenge odrzuciła Natsu. Wystarczają co mocno, żeby przeleciał przez ściane. Zaczęła iść w jego stronę. Czas to zakończyć. W jej ręce pojawił się czarny miecz.
Nie! Nie pozwole ci! Nie pozwole ci go skrzywdzić! Nie jego! Skupiłam się z całej siły. Potrafie nad tobą zapanować. Nie jestem słaba. Okrywałam się światłem. Przypomniałam sobie wszystkie miłe chwile, które spędziłam razem z mamą i tatą, z Safirą i Igneelem, z drużyną gwiazd i tu w Fairy Tail - moim nowym domu. Revenge upadła na kolana.
- Ty suko. - syknęła wściekła
Mówiłam ci. Nie pozwolę ci go skrzywdzić.
~~~~Akcja przenosi się do umysłu Lucy~~~~~~
Stałam na przeciwko Revenge. Wokół nas była ciemność z niewielkimi przebłyskami światła. Revenge rzuciła się na mnie. W ostatniej chwili zrobiłam unik i zaatakowałam. Trafiłam. Zaatakowałam znowu. Walka była bardzo wyrównana, ale wiedziałam, że jeśli przegram to oni wszyscy, Fairy Tail, Natsu i inni zginą. Nie wiem jak długo walczyłyśmy, ale byłyśmy już zmęczone. Zaatakowałam jeszcze kilka razy i Revenge padła.
- Mówiłam ci, że nie jestem słaba.
~~~~~~~~~~~~~~~
Otworzyłam oczy. Znów miałam kontrole. Wstałam powoli i rozejrzałam się. Gildia była w ruinie. Co ja zrobiłam. Poszukałam wzrokiem nic mu nie było. Gdy zauważył, że na niego patrze, szeroko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech i pochwili zapadła ciemność.
~~~~~~~~~~~
Powoli wstawałem. W pewnym momencie zauważyłem, że ktoś mi się przygląda. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem Lucy. Prawdziwą Lucy. Uśmiechnąłem się szeroko na ten widok, a ona go odwzajemniła. Gdy zacząłem iść w jej stronę, ona zemdlała. W ostatniej chwili udało mi się ją złapać.
- Nareszcie wróciłaś, Lucy.
~~~~~~~~~~~~~
Bardzo was przepraszam, że nie pisałam, ale wyjeżdżałam za granice i całe godziny spędzałam w sklepach żeby wszystko kupić. Później zostałam oszukana, bo w hotelu miało być darmowe wifi w pokojach, a oprócz tego, że okazało się być płatne to można było z niego korzystać tylko w recepcji. Masakra jakaś. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. W samolocie napisałam rozdział, więc mogą być jakieś błędy. Mam nadzieję, że się wam spodobał.

2 komentarze:

  1. Pierwsza ! :D
    Rozdział fajny. Z resztą jak wszystkie inne. Czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, że szybko się pojawi.
    Pozdrawiam i życzę weny !
    ~Shina ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Druga!! :D
    Notka... *.*
    A szczególnie ten moment kiedy zemdlała
    Dobrze że ją złapał !! :D
    Czekam na więcej i Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń