niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 6


Powoli otworzyłam oczy. Moja głowa. Już nigdy tyle nie będę pić. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie wiedziałam jak się tu znalazłam. Pamiętałam, że byłam na polanie. Nagle wszystkie wspomnienia z wczorajszego dnia powróciły. Kłótnia z Laxusem, spotkanie z Akimą, próba samobójstwa i … Natsu. Nadal czułam na ustach jego pocałunek. Dotknęłam ich i się uśmiechnęłam. Po raz pierwszy odkąd wyszłam ze szpitala naprawdę byłam szczęśliwa, ale nie mogłam być z Natsu. Wszyscy, których kochałam umierali. Nie mogłam pozwolić, żeby umarł, nieważne że go kocham, muszę go odrzucić. Będę udawać, że nic nie pamiętam. Wypiłam tyle alkoholu, że to było możliwe. Wstałam i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w sukienkę, którą miałam podczas wyjścia ze szpitala. Na nią założyłam płaszcz. Poczułam cudowny zapach dobiegający z kuchni i śmiechy. Gdy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam Hope i Laxusa przygotowujących śniadanie. Byli tacy szczęśliwi. Uśmiechnęłam się. W tej chwili zobaczyłam mnie Hope. Podbiegła i mnie przytuliła.
- Nic ci nie jest? – spytała zmartwiona.
- Nic – odpowiedziałam – Wszystko w porządku. Co tam pichcicie. Jestem naprawdę głodna.
Zaśmiała się na to i kazała mi usiąść. Po chwili pojawił się przede mną talerz pełen naleśników. Byłam tak głodna, że wszystko pochłonęłam w ciągu kilku sekund. Laxus się zaczął nabijać, że mogłabym pobić Natsu w szybkości jedzenia. Oburzyłam się, ale po chwili wszyscy żartowaliśmy. Po śniadaniu wspólnie ruszyliśmy do gildii. Musiałam kupić sobie ubrania, więc postanowiłam poprosić Erzę o pomoc. Gdy otworzyliśmy drzwi gildii wzrok wszystkich skierował się na nas, a raczej na mnie. Nie zwracając na nich uwagi podeszłam do stolika gdzie siedział szkarłatno włosa z Natsu i Greyem, jedząc ciasto truskawkowe. Na chłopaków nie zwracałam uwagi. Ciężko było mi ignorować Natsu, ale musiałam to robić dla jego dobra.
- Erza, pomogłabyś mi z zakupami? Potrzebuje nowych ubrań i pomyślałam, że idealnie być mi pomogła.
Erza szybko skończyła jeść. Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę sklepów. Chodziłyśmy dobre kilka godzin. Tyle ubrań chyba nigdy nie miałam. Nawet gdy chodziłam z Mią na zakupy tyle nie kupowałyśmy, a ona przecież to uwielbiała. Wracałyśmy z torbami pełnymi ubrań. Erza pomagała mi to nieść. Oprócz ubrań na co dzień kupiłyśmy też kilka sukienek na różne uroczystości. Najbliższą był bal z okazji założenia gildii. Miał się odbyć w ten piątek. Zaniosłyśmy wszystko do domu Laxusa. Erza została jeszcze na chwile. Zaparzyłam nam herbatę i po chwili zaczęłyśmy rozmawiać jakbyśmy znały się całe życie. Po mile spędzonym czasie musiała iść, więc pożegnałyśmy się. Żeby się czymś zająć postanowiłam posprzątać. Najwięcej czasu zajęła mi kuchnia po porannym przygotowywaniu śniadania i ogólnie śniadaniu (mieli bitwę na żarcie) panował tu istny chaos. Sprzątanie zajęło mi z dwie godziny. Z resztą szybko się uwinęłam. Nie wchodziłam tylko do pokoju Laxusa. No bo po co? Jak ma w nim bałagan to niech sam sobie sprząta. Dochodziła dziewiąta. Był wtorek. Uznałam, że pójdę do gildii i znajdę sobie jakąś misje na te kilka dni do balu. O tej porze w gildii był największy hałas. Podeszłam do tablicy. Nie było na niej nic ciekawego same łatwe misje. Spojrzałam na te klasy S. Sama się nie wyrobie z wykonaniem którejkolwiek z nich nawet gdyby Hope ze mną poszła. Poczułam znajomy zapach za sobą.
- Czego chcesz Laxus?
- Zaproponować ci misje.
Odwróciłam głowę w jego stronę. W ręce trzymał kartkę z misją. Była klasy S, więc wzięłam ją do ręki, żeby zobaczyć na czym polega. Mieliśmy pokonać 15 metrowego demona demolującego miasta na południu Fiore. Podróż w jedną stronę pociągiem trwa jeden dzień, czyli jakbyśmy go szybko pokonali to zdążylibyśmy wrócić na bal. Jednak był mały problem. Na obszarze gdzie grasował potwór znajdowała się polana, na której Safira została zabita.
- I co idziesz z nami?
- Z nami? – zapytałam
-  Ze mną i Raijinshu oczywiście Hope też jest zaproszona.
Zastanowiłam się chwilę. Nie chciałam tam wracać. Nie po tym co się tam wydarzyło. Ale wtedy nie musiałabym ignorować Natsu.
- A co mi tam. Idę.
Postanowiliśmy jeszcze dzisiaj wyruszyć. Poszliśmy do domów żeby się spakować. Za godzinę mieliśmy spotkać się na stacji. Gdy dotarliśmy do mieszkania Laxusa, poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się pakować. Dobrze, że kupiłam walizkę, gdy byłam na zakupach. Spakowałam kilka par ubrań, przybory do mycia i prowiant. Półgodziny później byliśmy już w drodze na stacje. Wszystko szło dobrze. Dzisiaj nie doszło do rozmowy z Natsu, więc miałam jeszcze czas. Póki nie wrócę z misji nie muszę się o nic martwić. Niestety obiekt moich myśli pojawił się przed nami.
- Ohayo Lucy – powiedział z uśmiechem
- Ohayo – odpowiedziałam
 - Możemy chwile porozmawiać?
Spojrzałam na Laxusa i Hope. Wiedzieli, że nie chcę, żeby byli przy tej rozmowie, więc poszli dalej.
- O co chodzi? Spieszę się.
- Dlaczego cały dzień mnie unikasz?
- Ja cię nie unikam po prostu miałam kilka spraw do załatwienia. To tyle.
- Rozumiem. – spuścił głowę. Chyba jednak nie do końca mi uwierzył – A co pamiętasz z wczorajszego wieczoru?
Wiedziałam, że o to zapyta. Wiedziałam co mu powinnam odpowiedzieć. Kochałam go, ale byłam zmuszona żeby go okłamać.
- Nie za wiele. Pamiętam, że pokłóciłam się z Laxusem, a następnie podeszłam do baru, żeby się napić. Potem już nic nie pamiętam, ale po tym jak bardzo bolała mnie dzisiaj rano głowa wnioskuję, że za dużo wypiłam.
Podniósł głowę i się uśmiechnął. Był to sztuczny uśmiech. Wiedziałam to, bo jego oczy wyrażały smutek.
- No nic. Chciałem się dowiedzieć dlaczego leżałaś nieprzytomna na polanie, ale wychodzi na to, że nic nie pamiętasz. No to do zobaczenia.
Zaczął się oddalać. Chciałam za nim pobiec, powiedzieć, że wszystko pamiętam i, że go kocham, ale nie mogłam. Byłam bezsilna. Powoli szłam w kierunku stacji rozmyślając o Natsu. Może powinnam mu powiedzieć prawdę? Nie. To głupi pomysł.  Może kiedyś. Gdy będę miała pewność, że go nie stracę, ale co jeśli do tego czasu przestanie mnie kochać? Co jeśli nie będzie chciał czekać i znajdzie sobie inną? Przestałam rozmyślać, gdy zrozumiałam, że dotarłam na miejsce. Wszyscy na mnie czekali. Nagle uświadomiłam sobie, że Layla został sama.
- O nie, a co z Laylą?
Już miałam zamiar zawrócić i zrezygnować z misji, ale Laxus mnie powstrzymał.
- Nie martw się. Pomyślałem o tym do naszego powrotu Wendy i Mira będą się nią zajmować, więc nie musisz się martwić.
Słabo się uśmiechnęłam.
- Gdy wrócimy będę musiała jej to jakoś wynagrodzić.
Nadjechał pociąg. Nie mogłam wziąć tabletki. Nie mogłam ich nadużywać. Od razu cała zbladłam i cofnęłam się kilka kroków.
- Ja tam nie wsiądę.
Trzymałam się wszystkiego, żeby tylko nie wsiąść do tej piekielnej maszyny.
- Oj daj spokój, przeżyjesz.
- Jak możesz tak mówić. Sam cały zieleniejesz w pociągu. Jak ty możesz chcieć TAM wsiąść?
- Bo nie jestem takim tchórzem jak ty.
Wiedział, że trafił w czuły punkt. Mogli nazywać mnie jak chcieli tylko nie tchórzem. Od razu wsiadłam do pociągu i usiadłam przy oknie obrażona. Hope usiadła mi na kolanach, a obok Laxus. Pociąg ruszył. Od razu zzielenieliśmy. Chciało mi się wymiotować.
- Hope…pro…sze…por…aź…mnie…prą…dem…szyb…ko.

Zrobiła to o co prosiłam i odpłynęłam.
~*~
Hej, rozdział miał się pojawić wczoraj, ale nie miałam czasu. Wydaje mi się, że jest krótszy od poprzednich. Za to przepraszam, ale nie mam weny. Ten rozdział jest spokojniejszy. Za błędy przepraszam. Mam nadzieję, że wam się spodobał.

3 komentarze:

  1. Widzę nowy szablon! O wiele lepszy, ponieważ tamten raził mnie trochę w oczy :P
    Lucy, you baka! Dlaczego nie powiedziałaś Natsu prawdy? Czy ty wiesz, jak on się teraz czuje? Pewnie nie.

    Rozdział cudowny, czekam na więcej, a na razie zostawiam prezent

    Smacznego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście ładny szablon :) A Lucy z twojego opowiadania co raz bardziej mnie zaskakuje - odwrotność tej z anime i mangi w samych pozytywach ^.^
    I rozdział... czy ja wiem, czy którszy od innych? Może ciut spokojniejszy, ale równie fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No moja Droga!
    Dokładnie o to mi chodziło! Jestem z ciebie dumna ^^ *wyciera łezki z oczu* Oby tak dalej. Przepraszam cię ale nie mam zbytnio pomysłu na komentarz, więc jak widzisz jest taki prymitywny.
    Pozdro. i śle weny.
    ~Vita Blake

    OdpowiedzUsuń