Powoli
otworzyłam oczy. Moja głowa. Już nigdy
tyle nie będę pić. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie wiedziałam jak się
tu znalazłam. Pamiętałam, że byłam na polanie. Nagle wszystkie wspomnienia z
wczorajszego dnia powróciły. Kłótnia z Laxusem, spotkanie z Akimą, próba
samobójstwa i … Natsu. Nadal czułam na ustach jego pocałunek. Dotknęłam ich i
się uśmiechnęłam. Po raz pierwszy odkąd wyszłam ze szpitala naprawdę byłam
szczęśliwa, ale nie mogłam być z Natsu. Wszyscy, których kochałam umierali. Nie
mogłam pozwolić, żeby umarł, nieważne że go kocham, muszę go odrzucić. Będę
udawać, że nic nie pamiętam. Wypiłam tyle alkoholu, że to było możliwe. Wstałam
i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w sukienkę,
którą miałam podczas wyjścia ze szpitala. Na nią założyłam płaszcz. Poczułam
cudowny zapach dobiegający z kuchni i śmiechy. Gdy weszłam do pomieszczenia
zobaczyłam Hope i Laxusa przygotowujących śniadanie. Byli tacy szczęśliwi.
Uśmiechnęłam się. W tej chwili zobaczyłam mnie Hope. Podbiegła i mnie
przytuliła.
- Nic ci nie
jest? – spytała zmartwiona.
- Nic –
odpowiedziałam – Wszystko w porządku. Co tam pichcicie. Jestem naprawdę głodna.
Zaśmiała się
na to i kazała mi usiąść. Po chwili pojawił się przede mną talerz pełen naleśników.
Byłam tak głodna, że wszystko pochłonęłam w ciągu kilku sekund. Laxus się
zaczął nabijać, że mogłabym pobić Natsu w szybkości jedzenia. Oburzyłam się,
ale po chwili wszyscy żartowaliśmy. Po śniadaniu wspólnie ruszyliśmy do gildii.
Musiałam kupić sobie ubrania, więc postanowiłam poprosić Erzę o pomoc. Gdy
otworzyliśmy drzwi gildii wzrok wszystkich skierował się na nas, a raczej na
mnie. Nie zwracając na nich uwagi podeszłam do stolika gdzie siedział szkarłatno
włosa z Natsu i Greyem, jedząc ciasto truskawkowe. Na chłopaków nie zwracałam
uwagi. Ciężko było mi ignorować Natsu, ale musiałam to robić dla jego dobra.
- Erza,
pomogłabyś mi z zakupami? Potrzebuje nowych ubrań i pomyślałam, że idealnie być
mi pomogła.
Erza szybko
skończyła jeść. Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę sklepów. Chodziłyśmy
dobre kilka godzin. Tyle ubrań chyba nigdy nie miałam. Nawet gdy chodziłam z
Mią na zakupy tyle nie kupowałyśmy, a ona przecież to uwielbiała. Wracałyśmy z
torbami pełnymi ubrań. Erza pomagała mi to nieść. Oprócz ubrań na co dzień
kupiłyśmy też kilka sukienek na różne uroczystości. Najbliższą był bal z okazji
założenia gildii. Miał się odbyć w ten piątek. Zaniosłyśmy wszystko do domu
Laxusa. Erza została jeszcze na chwile. Zaparzyłam nam herbatę i po chwili
zaczęłyśmy rozmawiać jakbyśmy znały się całe życie. Po mile spędzonym czasie
musiała iść, więc pożegnałyśmy się. Żeby się czymś zająć postanowiłam
posprzątać. Najwięcej czasu zajęła mi kuchnia po porannym przygotowywaniu
śniadania i ogólnie śniadaniu (mieli bitwę na żarcie) panował tu istny chaos.
Sprzątanie zajęło mi z dwie godziny. Z resztą szybko się uwinęłam. Nie
wchodziłam tylko do pokoju Laxusa. No bo
po co? Jak ma w nim bałagan to niech sam sobie sprząta. Dochodziła
dziewiąta. Był wtorek. Uznałam, że pójdę do gildii i znajdę sobie jakąś misje
na te kilka dni do balu. O tej porze w gildii był największy hałas. Podeszłam
do tablicy. Nie było na niej nic ciekawego same łatwe misje. Spojrzałam na te
klasy S. Sama się nie wyrobie z wykonaniem którejkolwiek z nich nawet gdyby
Hope ze mną poszła. Poczułam znajomy zapach za sobą.
- Czego
chcesz Laxus?
-
Zaproponować ci misje.
Odwróciłam
głowę w jego stronę. W ręce trzymał kartkę z misją. Była klasy S, więc wzięłam
ją do ręki, żeby zobaczyć na czym polega. Mieliśmy pokonać 15 metrowego demona
demolującego miasta na południu Fiore. Podróż w jedną stronę pociągiem trwa
jeden dzień, czyli jakbyśmy go szybko pokonali to zdążylibyśmy wrócić na bal.
Jednak był mały problem. Na obszarze gdzie grasował potwór znajdowała się
polana, na której Safira została zabita.
- I co
idziesz z nami?
- Z nami? –
zapytałam
- Ze mną i Raijinshu oczywiście Hope też jest
zaproszona.
Zastanowiłam
się chwilę. Nie chciałam tam wracać. Nie po tym co się tam wydarzyło. Ale wtedy
nie musiałabym ignorować Natsu.
- A co mi
tam. Idę.
Postanowiliśmy
jeszcze dzisiaj wyruszyć. Poszliśmy do domów żeby się spakować. Za godzinę mieliśmy
spotkać się na stacji. Gdy dotarliśmy do mieszkania Laxusa, poszłam do swojego
pokoju i zaczęłam się pakować. Dobrze, że
kupiłam walizkę, gdy byłam na zakupach. Spakowałam kilka par ubrań,
przybory do mycia i prowiant. Półgodziny później byliśmy już w drodze na
stacje. Wszystko szło dobrze. Dzisiaj nie doszło do rozmowy z Natsu, więc
miałam jeszcze czas. Póki nie wrócę z misji nie muszę się o nic martwić.
Niestety obiekt moich myśli pojawił się przed nami.
- Ohayo Lucy
– powiedział z uśmiechem
- Ohayo –
odpowiedziałam
- Możemy chwile porozmawiać?
Spojrzałam
na Laxusa i Hope. Wiedzieli, że nie chcę, żeby byli przy tej rozmowie, więc
poszli dalej.
- O co
chodzi? Spieszę się.
- Dlaczego
cały dzień mnie unikasz?
- Ja cię nie
unikam po prostu miałam kilka spraw do załatwienia. To tyle.
- Rozumiem.
– spuścił głowę. Chyba jednak nie do końca mi uwierzył – A co pamiętasz z
wczorajszego wieczoru?
Wiedziałam,
że o to zapyta. Wiedziałam co mu powinnam odpowiedzieć. Kochałam go, ale byłam
zmuszona żeby go okłamać.
- Nie za
wiele. Pamiętam, że pokłóciłam się z Laxusem, a następnie podeszłam do baru,
żeby się napić. Potem już nic nie pamiętam, ale po tym jak bardzo bolała mnie
dzisiaj rano głowa wnioskuję, że za dużo wypiłam.
Podniósł
głowę i się uśmiechnął. Był to sztuczny uśmiech. Wiedziałam to, bo jego oczy
wyrażały smutek.
- No nic.
Chciałem się dowiedzieć dlaczego leżałaś nieprzytomna na polanie, ale wychodzi
na to, że nic nie pamiętasz. No to do zobaczenia.
Zaczął się
oddalać. Chciałam za nim pobiec, powiedzieć, że wszystko pamiętam i, że go
kocham, ale nie mogłam. Byłam bezsilna. Powoli szłam w kierunku stacji
rozmyślając o Natsu. Może powinnam mu
powiedzieć prawdę? Nie. To głupi pomysł.
Może kiedyś. Gdy będę miała pewność, że go nie stracę, ale co jeśli do
tego czasu przestanie mnie kochać? Co jeśli nie będzie chciał czekać i znajdzie
sobie inną? Przestałam rozmyślać, gdy zrozumiałam, że dotarłam na miejsce.
Wszyscy na mnie czekali. Nagle uświadomiłam sobie, że Layla został sama.
- O nie, a
co z Laylą?
Już miałam
zamiar zawrócić i zrezygnować z misji, ale Laxus mnie powstrzymał.
- Nie martw
się. Pomyślałem o tym do naszego powrotu Wendy i Mira będą się nią zajmować,
więc nie musisz się martwić.
Słabo się
uśmiechnęłam.
- Gdy
wrócimy będę musiała jej to jakoś wynagrodzić.
Nadjechał
pociąg. Nie mogłam wziąć tabletki. Nie mogłam ich nadużywać. Od razu cała
zbladłam i cofnęłam się kilka kroków.
- Ja tam nie
wsiądę.
Trzymałam
się wszystkiego, żeby tylko nie wsiąść do tej piekielnej maszyny.
- Oj daj
spokój, przeżyjesz.
- Jak możesz
tak mówić. Sam cały zieleniejesz w pociągu. Jak ty możesz chcieć TAM wsiąść?
- Bo nie
jestem takim tchórzem jak ty.
Wiedział, że
trafił w czuły punkt. Mogli nazywać mnie jak chcieli tylko nie tchórzem. Od
razu wsiadłam do pociągu i usiadłam przy oknie obrażona. Hope usiadła mi na
kolanach, a obok Laxus. Pociąg ruszył. Od razu zzielenieliśmy. Chciało mi się
wymiotować.
-
Hope…pro…sze…por…aź…mnie…prą…dem…szyb…ko.
Zrobiła to o
co prosiłam i odpłynęłam.
~*~
Hej, rozdział miał się pojawić wczoraj, ale nie miałam czasu. Wydaje mi się, że jest krótszy od poprzednich. Za to przepraszam, ale nie mam weny. Ten rozdział jest spokojniejszy. Za błędy przepraszam. Mam nadzieję, że wam się spodobał.
Widzę nowy szablon! O wiele lepszy, ponieważ tamten raził mnie trochę w oczy :P
OdpowiedzUsuńLucy, you baka! Dlaczego nie powiedziałaś Natsu prawdy? Czy ty wiesz, jak on się teraz czuje? Pewnie nie.
Rozdział cudowny, czekam na więcej, a na razie zostawiam prezent
Smacznego :D
Rzeczywiście ładny szablon :) A Lucy z twojego opowiadania co raz bardziej mnie zaskakuje - odwrotność tej z anime i mangi w samych pozytywach ^.^
OdpowiedzUsuńI rozdział... czy ja wiem, czy którszy od innych? Może ciut spokojniejszy, ale równie fajny :)
No moja Droga!
OdpowiedzUsuńDokładnie o to mi chodziło! Jestem z ciebie dumna ^^ *wyciera łezki z oczu* Oby tak dalej. Przepraszam cię ale nie mam zbytnio pomysłu na komentarz, więc jak widzisz jest taki prymitywny.
Pozdro. i śle weny.
~Vita Blake