"Test na maga klasy S i spotkanie Laxusa"
Szliśmy
kamienną drogą do siedziby Rady. Kazali nam się do nich zgłosić od razu po
wykonaniu misji. Nie wiedzieliśmy o co im chodziło. Mia skakała z kamienia na
kamień. Mimo, że miała 15 lat zachowywała się jakby miała 5. Hiro podrywał
wszystkie ładne dziewczyny, które po drodze spotykaliśmy. Kilka razy oberwał od
nich po głowie. On się chyba nigdy nie
nauczy. Hope spała w moim kapturze. Lisa szła obok mnie. Głowę skryła pod
kapturem. Nie lubiła jak ludzie zwracali na nią uwagę, a z jej wyglądem często
się to zdarzało. Lisa była kitsune, dlatego mimo ludzkiej postaci miała lisi
ogon i uszy. A ja? Ja szłam przed siebie nie zważając na nic. Myślałam czego od
nas znowu chcą. Wykonywaliśmy wszystko tak jak chcieli. Nie sprzeciwialiśmy się
im, a oni i tak zawsze wszystkiego się czepiali. Odkąd skończyłam 10 lat ciągle
dla nich pracowałam. Wykonywałam wszystkie polecenia. Trenował najciężej jak
się dało, żeby ich zadowolić, ale dla nich to ciągle było za mało. Nie wiem
czego ode mnie oczekiwali. Że zmienie się w smoka? Od pewnego czasu zaczęli
mnie już irytować, dlatego podczas zebrań nie odzywałam się. Mogłoby się to źle
skończyć. Tym bardziej, że tu był mój dom. Gdzie niby miałabym pójść? Tu był
mój dom, a jednocześnie więzienie. Może kiedyś uda mi się odejść, ale na pewno
nie teraz. Wszyscy wokoło byli szczęśliwi. Irytowało mnie to. Ja zostałam go
pozbawiona w młodym wieku. Gdybym mogła cofnąć czas zrobiłabym wszystko, żeby
ich odzyskać. Moje wspomnienia z dzieciństwa kiedy byłam szczęśliwa są dla mnie
coraz bardziej odległe. Pamiętam coraz mniej szczegółów. Moje jedyne powiązanie
z przeszłością to Igneel. Ten stary, irytujący smok wpychający nos w nie swoje
sprawy. Mimo, że mnie tak bardzo denerwuje nie wyobrażam sobie życia gdybym go
nie poznała. Ciekawe gdzie on jest. Powiedział, że wróci gdy nadejdzie czas,
ale co to miało znaczyć i dlaczego nie pożegnał się z dzieciakiem, którym się
opiekował. Ognisty smok nigdy nie chciał odpowiedzieć mi na te pytanie.
Nieważne ile razy próbowałam to nigdy się nie udawało. Ostatnio rozmawiałam z
nim chyba z tydzień temu. Bransoletka, którą od niego dostałam nie tylko mnie
chroniła, ale umożliwiała też komunikacje z nim. Doszliśmy do budynku rady.
Obudziłam Hope. Otworzyliśmy drzwi i skierowaliśmy się do Sali narad. Wszyscy
tam Nan nas czekali patrząc karcącym wzrokiem. Ciekawe co tym razem zrobiliśmy nie tak?
-
Spóźniliście się. – odezwał się przewodniczący
-
Przepraszamy – powiedzieliśmy schylając głowy
Nienawidziłam
tego. Traktowali nas jak jakiś niewolników. Zaprosili nas, żebyśmy usiedli. Gdy
wykonaliśmy daną czynność Org wstał.
- Wspólnie
zdecydowaliśmy, że mimo licznych błędów jakie popełnieliście…
Znowu się
zaczyna. Teraz będzie przez pół godziny wytykać nam nasze błędy.
- …
zasłużyliście na nagrodę…
Oniemiałam
jak to usłyszałam. ONI postanowili nas nagrodzić. To coś nowego.
- … dlatego
mimo iż nie należycie do żadnej gildii umożliwiliśmy wam zdanie testu na maga
klasy S…
Oczy wyszły
mi z orbit. Zawsze o tym marzyłam. Zdać na maga klasy S, następnie SS i stać
się najsilniejszą ze wszystkich. I teraz miałam taką możliwość.
- …test
będzie składał się z dwóch części…
Ciekawe na
czym będą polegały.
- … idźcie
się spakować. Jutro o świcie macie czekać przed wejściem do siedziby.
W ten sposób
zakończył obrady. Podziękowaliśmy i udaliśmy się do swoich pokoi. Pakowanie się
nie zajęło nam zbyt dużo czasu. Przecież to miał być test, a my chcieliśmy jak
najszybciej go ukończyć, żeby udowodnić, że jesteśmy silni. Każdy z nas
spakował w mały plecak prowiant. Więcej nie było nam potrzebne. Dochodziła 18.
Do świtu miałam jeszcze dużo czasu. Hope była zmęczona, więc położyła się spać,
a ja poszłam na salę treningową. Dopracowywałam ataki do perfekcji. Wzmacniałam
ich siłę. Niebo powoli się rozjaśniało. Pobiegłam do pokoju wzięłam swoje
rzeczy i wybiegłam na zewnątrz. Przyjaciele już na mnie czekali. Na szczęście
członkowie Rady jeszcze nie przyszli. Ledwo zdążyłam o tym pomyśleń, a drzwi
się otworzyły. Stanął w nich tylko Org. Skierowaliśmy się w stronę gór. Po
godzinie stanęliśmy przed pięcioma ścieżkami. Według Orga każdy z nas miał
pójść inną i zmierzyć się z tym co go tam czeka. To mogło być wszystko. Potwór,
członek rady, nasz największy lęk. Wybrałam środkową ścieżkę. Nie wiem jak
długo szłam zanim doszłam do celu. Była to jaskinia. Na wejściu było napisane
tylko jedno słowo. Strach. Weszłam do
środka i szłam dalej. Po chwili obok mnie zaczęły pojawiać się obrazy. Lisa
leżąca w kałuży krwi i patrząca martwymi na mnie oczami. Hiro z przebitym
sercem. Mia leżąca na martwa na moich kolanach. Zamknęłam oczy, żeby tego nie
widzieć, ale to nic nie dawało. Obrazów pojawiało się coraz więcej. W tle
słyszałam śmiech. Znałam go, ale nie wiedziałam skąd. Jeśli chciałam stąd wyjść
musiałam przestać się bać. Nie stracę moich przyjaciół. Jestem w stanie ich
ochronić. Przez te wszystkie lata trenowałam, żeby wydarzenia z przeszłości się
nie powtórzyły, żeby już nikogo nie stracić. Otworzyłam oczy. Obrazy nadal tam
były. Uspokoiłam oddech, wyczyściłam umysł. Przypomniałam sobie co powiedział
mi kiedyś Igneel. Nawet jeśli ktoś umrze
to tylko cieleśnie. Jego dusza zawsze będzie w pobliżu i nas strzegła. Ci,
których straciliśmy zawsze będą żyć w naszych sercach. Skupiłam się na tych
słowach i obrazy zaczęły bladnąć by następnie zniknąć. Pojawiło się wyjście.
Gdy przez nie przeszłam okazało się, że wszyscy już na mnie czekali.
Uśmiechnęłam się do nich. Drugą częścią testu było odnalezienie tablicy ze
starożytnym zaklęciem, która znajdowała się w tych górach. Muszę przyznać bardzo
nam pomógł. Przecież te góry są ogromne. Wiecznie będziemy ich szukać. Chociaż…
Powiedziałam Lisie co ma zrobić. Po kilku minutach wiedzieliśmy już gdzie mamy
iść. Zanim dotarliśmy do celu musieliśmy stoczyć kilka walk. Znaleźliśmy ją.
Przeczytałam zaklęcie i po chwili znaleźliśmy się w sali narad.
- Gratuluję.
Zdaliście.
Nigdy nie
sądziłam, że mogę być taka szczęśliwa. Gdy tylko wyszliśmy skierowaliśmy się w
stronę baru, żeby to uczcić. Nie wolno nam było pić jeszcze alkoholu, ale
przecież każdą zasadę można nagiąć. Każdy z nas wypił chyba po jednej beczce
mocnego wina. Z powodu alkoholu nie utrzymywaliśmy za bardzo równowagi. Przez
przypadek pchnęłam Hope. Pewnie by upadła gdyby nie blond włosy chłopak, który
zdążył ją przed tym uchronić. Podziękowaliśmy mu i zaprosiliśmy do picia.
Okazało się, że nazywa się Laxus i należy do gildii Fairy Tail. W mieście był
tylko przejazdem, ponieważ wracał z misji i uznał, że zatrzyma się tutaj na
kilka dni. Ponieważ mieliśmy teraz kilka dnie wolnego umówiliśmy się, że
spotkamy się następnego dnia przy jeziorze w parku tak około godziny 12. Była
23.50. Musieliśmy już wracać. Mieliśmy czas do północy, żeby wrócić inaczej musielibyśmy spać na dworze. W
ostatnim momencie udało nam się zdążyć. Udaliśmy się do swoich pokoi. Raną ból
głowy rozsadzał nam czaszki. Pół ranka
przesiedzieliśmy w łazience. Chyba za dużo wypiliśmy. Po uporaniu się z kacem
zeszliśmy na śniadanie. Dochodziła 11.30. Wyszliśmy z siedziby i udaliśmy się
do parku. Hope była bardzo szczęśliwa. Widać nie mogła się doczekać kiedy znów
zobaczy swojego wybawcę. Gdy dotarliśmy na miejsce on już na nas czekał.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. W pewnym momencie Laxus wyzwał mnie na pojedynek.
- Uwierz mi.
Nie chcesz ze mną walczyć.
- Owszem
chce. No chyba, że się boisz.
Coraz
bardziej mnie denerwował. Przyjęłam wyzwanie. Udaliśmy się na polane znajdującą
się niedaleko siedziby Rady. Właśnie tam zawsze toczyliśmy pojedynki. Walka się
zaczęła. Sądziłam, że będzie łatwym przeciwnikiem, więc nawet się nie
przykładałam. Jednak gdy kilka razy mocno oberwałam zrozumiałam, że mój
przeciwnik jest silny. Zaczęłam stosować coraz silniejsze ciosy. Żadne z nas
nie odpuszczało. Oboje chcieliśmy udowodnić drugiemu, że jesteśmy silniejsi.
Używałam tylko zdolności smoczego zabójcy. Po kolejnej godzinie walki uznałam,
że czas ją zakończyć. Wzięłam jeden z kluczy i przyzwałam Gemimi. Pojawiły się
wyglądając jak ja. Łącząc swoje moce wypowiedzieliśmy Uranometrie tym samym
pokonując przeciwnika. Podeszłam do leżącego Laxusa.
-
Ostrzegałam cię.
- Jeszcze z
tobą wygram. – powiedział wstając
- Zobaczymy.
Codziennie
spotykaliśmy się z Laxusem i spędzaliśmy miło czas. Nawet gdy wyjechał nie
urwał się nasz kontakt. Spotkaliśmy się z nim wielokrotnie, a dwa lata później
ja i Hope dołączyłyśmy do Fairy Tail.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam własną dedykację! Oj Pa-chan dziękuję (mój robociku kuchenny ^^). Nigdy nie wyobrażałam sobie że Lucy może być silniejsza od Natsu, a co dopiero od Laxusa. Ogólnie już poznałaś moją opinię PA-CHAN (zawsze już będziesz moim robocikiem kuchennym Pa-chan ZAWSZE!), ale i tak powtórze, że to jest super!
OdpowiedzUsuńDo napisania
Ani-chan
gratulacje tylu wyświetleń oczywiście ;3 Fajny one shot a zwłaszcza dlatego tez ze ja teraz ponownie ogladam fairy tail czyli od nowa i jestem na tescie na maga klasy s :) i oczywiscie na 99 odcinku co dzisiaj rano jak go obejrzalam plakalam :ccc
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciapek.
Uuuuuuuu *_* Cuuuuudooooo ^^ Jeeeju , kocham cie za ten blog ! ;* Jest świetny ! :) Zapraszam do mnie , weny życze i czeeeekaaaaam na wiecej ^^
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam do tej pory wszystkie rozdziały i wcale, a wcale się nie zawiodłam. Wręcz przeciwnie, jestem uradowana, że tu trafiłam. Również gratuluję Ci tylu wejść moja droga. W pełni na nie zasłużyłaś. One-shota napisałaś b.ładnie, jednakże szkoda mi, że zdali oni tak szybko. Poczytałabym chętnie więcej, dlatego czuj się przeze mnie od dziś obserwowana. ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na nowe wpisy. Życzę dużo weny.