piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 23

Podniosłam się z podłogi obolała. Spojrzałam w bok. Layla spała oparta o Siergrain'a. Uśmiechnęłam się na ten widok. Szkoda, że nie może tak być już zawsze. Poszłam do kuchni i zaczęłam szykować śniadanie.  Postanowiłam zrobić naleśniki. Wyjęłam potrzebne składniki i zabrałam się za przegotowanie. Po kilkunastu minutach przyszła Layla i Siergrain.
- Ohayo oka-san.
- Ohayo Layla. Głodna?
- I to bardzo. - odpowiedziała, siadając przy stole.
Postawiłam przed nią talerz naleśnikami z białym serem polanych bitą śmietaną.
- Smacznego.
- Itadakimasu!
Zaczęłam się zbierać do wyjścia.
- Spotkamy się później w gildii. Mam kilka rzeczy do zrobienia.
Po wyjściu skierowałam się szybko w stronę polany z jeziorkiem. Musiałam porozmawiać z Akimą. Tylko on tak naprawdę mnie rozumiał. Gdy dotarłam na miejsce on już na mnie czekał. Musiał wyczuć, że się zbiżam.
- Czyli poznałaś już prawdę, Lucy.
- O czym ty mówisz?
- Jak to o czym? O Złotej Pełni, o ofierze.
- Wiedziałeś o wszystkim?
- Oczywiście. W końcu jestem synem Erufu. Znałem Zerefa i Hikari. Widziałem ból w jego oczach i zrozumiał co zrobił. Ale to teraz nieistotne. Nie da się zmienić przeszłości. Za 6 dni będzie Złota Pełnia. Ofiara dokona się tutaj.
Chciałam już iść, ale mnie zatrzymał.
-Nie myśl, że uda ci się zmienić jej przeznaczenie. Wkrótce przebudzi się w niej Hikari, a wtedy nie będziesz wstanie jej powstrzymać.
Odeszłam stamtąd nie odwracając się. Wiedziałam to. Wiedziałam, że nie zdołam jej uratować, ale miałam nadzieję, że chociaż da się to opóźnić. Ale to na nic, ona odejdzie, a wraz z nią również ja.
Zapomniałaś już? Masz szanse jeszcze to zatrzymać.
O czym ty mówisz?
Strona 342. Była tam pewna zakazana technika. Gdybyś jej użyła miałabyś szanse ją uratować.
Dlaczego mi to mówisz?
Zapomniałaś już? Narodziłam się z bólu po straci ważnych dla ciebie osób. Staram się ciebie od tego chronić.
Więc dlaczego zaatakowałaś gildię!?
Chciałam się ich pozbyć zanim się do nich przywiążesz. Nie chciałam, żebyś znowu cierpiała, ale w ten sposób sama sprawiłam ci ból.
Jeśli chciałaś się ich pozbyć to trzeba to było zrobić wcześniej. Nie mam ci tego za złe. Rozumiem dlaczego to zrobiłaś. Ale nie rób tego więcej.
Nie martw się nie mam zamiaru.
Więc gdzie powinnam szukać tej strony. Mówiłaś, że dałam ją Lisie, ale to nic mi nie mówi, mogła to schować wszędzie.
Ale przecież byłaś przy tym.
Co?
Zapieczętowałaś kartę w Lisie, na jej własną prośbę.
Czyli wystarczy, że odnajdę jej ciało? Ale nie wiem gdzie go szukać.
Przecież znasz kogoś kto może wiedzieć.
Siergrain...
Bingo. A teraz jeżeli pozwolisz to odpocznę.
Revenge?
Hm?
Dziękuje.
Nie usłyszałam już odpowiedzi. Dotarłam do gildii. W środku jak zwykle było głośno. Przyzwyczaiłam się już do tego, chociaż na początku trochę mnie to irytowało. Rozejrzałam się po sali i skierowałam się w stronę jednego ze stolików. Siergrain siedział przy stole z drużyną Natsu.
- Sensei, moglibyśmy porozmawiać?
- Coś się stało Lucy?
- Nic, ale... mógłbyś na chwile ze mną pójść? To naprawdę ważne.
- No dobrze.
Wyszliśmy z gildii.
- A więc? O co chodzi?
- Co się stało z ich ciałami?
Nie odpowiedział.
- Co się stało z ich ciałami? - powtórzyłam pytanie
- Nie wiem. Gdy kazałaś Hope uciekać, ona poleciała do mnie. Wróciłem najszybciej jak się dało, ale na miejscu nie znalazłem nikogo. Byłaś tylko ty. Leżałaś nieprzytomna i mocno krwawiłaś.
Upadłam na kolana. To niemożliwe. Moja ostatnia szansa przepadła. Ale w takim razie co się z nimi stało? Nie zabiję cię teraz. Chcę, żebyś trochę pocierpiała. Czyżby to on ich zabrał? Ale po co?
- Lucy...
Wstałam powoli. Nic już się nie da zrobić. Nie mam pewności czy to on je zabrał, a nawet jeśli to i tak nie zdążę go znaleźć. Jednak zawsze warto spróbować.
- Masz przy sobie lakryme komunikacyjną?
- Tak, ale...
- Mógłbyś mi ją na chwile pożyczyć? Muszę do kogoś zadzwonić.
Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zrezygnował. Dał mi lakryme i wszedł do gildii.
- Połącz, Yuna de Fichte
Musiałam trochę poczekać za nim w końcu odbrała.
- Co jest, Lucy?
- Mam do was prośbę. Mogłybyście namierzyć gildię Grimmor Heart?
- Całkiem niezła ta prośba. Wiesz, że to nie będzie takie proste.
- Wiem. W dodatku macie na to tylko trzy dni.
- Ile!? I ty uważasz, że się uda?
- Nie. Jeśli się nie uda, mówi się trudno.
- Spróbujemy, ale nie licz na cud. Gdyby tak łatwo dało się to zrobić, już dawno zostały podjęte działania, żeby ich pokonać.
- Wiem. Liczę na was.
Rozłączyłam się. Revenge? Jak niby działa ta technika. Nic, cisza. Weszłam do gildii. Oddałam lakrymę i skierowałam się w stronę baru.
- Hej Mira. Poproszę Mojito.
- Już podaje.
- Wiesz, gdzie jest Hope?
- Nie widziałam jej ostatnio, Laxus w sumie też gdzieś zniknął.
- Mam nadzieje, że nie zrobili sobie miesiąca miodowego przed ślubem.
- Nie musisz się tym przejmować, gwiazdeczko.
- Widzę, że postanowiłeś się pojawić, iskierko.
- No przestańcie. Nie moglibyście chociaż raz normalnie porozmawiać? - wtrąciła się Hope.
- Wątpie - odpowiedzieliśmy w tym samym czasie
Spojrzeliśmy po sobie i od razu wybuchliśmy śmiechem. Mira podała mi drinka i od razu go wypiłam.
- Co powiecie na małą misję?
- Czemu by nie.
- Layla! - zawołałam do siebie dziewczynkę
- Znalazłabyś dla nas jakąś misję.
- Pewnie, ale czy ja też bym mogła?
- Oczywiście, właśnie dlatego chciałam, żebyś ją wybrała.

Następnego dnia wyruszyliśmy w czwórkę na misję. Zostało już tylko pięć dni do Pełni.
~*~
Tak jak obiecałam, wstawiam dzisiaj rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodobał. Już wkrótce nastąpi wielki finał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz