sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 15


Mężczyzna o długich, siwych włosach siedział przy biurku w swoim gabinecie. Uzupełniał dokumenty, gdy usłyszał pukanie do drzwi.
- Wejść.
Drzwi się otworzyły i wyjrzała z nich dziewczynka o długich blond włosach. Jej czarne oczy nie wyrażały żadnych uczuć. Ubrana była w krótkie jeansowe spodenki i czarną bluzkę na ramiączka. Na wierzch miała zarzucony czarny płaszcz.
- Wzywałeś?
- Tak. To twoje kolejne zlecenie, Aiko
Podeszła do biurka i wzięła zwitek papieru. Było na nim zdjęcie chłopaka o różowych włosach i podpis pod nim. Natsu Dragneel…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Ty idioto! – wrzeszczała Blondwłosa dziewczyna na idącego obok niej chłopaka- To było proste zadanie. Mieliśmy tylko pilnować tej imprezy, a nie wdawać się Bujki i niszczyć posiadłość zleceniodawcy i część miasta!
- Ale to on zaczął. – próbował się bronić.
- Nie obchodzi mnie kto zaczął! Trzeba było go zignorować! Oprócz tego, że straciliśmy nagrodę to musiałam oddać wszystkie moje oszczędności! Wszystkie! Nie mam już nic! A planowałam się wyprowadzić od Laxusa!
- Lucy, przepraszam.
Całą kłótnie obserwowała z ukrycia postać w czarnym płaszczu. Nie rozumiała dlaczego się kłócą. Wiedziała jednak, że jej celem jest różowo włosy chłopak. Jednak ta dziewczyna obok niego Lucy kojarzyła ją. Widziała ją już kiedyś. Tylko nie wiedziała gdzie. Tajemnicza postać wyciągnęła sztylet zza pasa i rzuciła. Sztylet leciał idealnie w stronę celu. Jednak w niego nie trafił. Lucy i uniemożliwiła to kataną. Złapała Natsu za rękę i pobiegła szybko w stronę gildii.
- Lucy, co jest? Dlaczego biegniemy?
- Później ci wytłumaczę. Musimy jak najszybciej dotrzeć do gildii.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uciekają. Zeskoczyłam z drzewa. Będę miała jeszcze wiele okazji na wykonanie zlecenia. Tylko skąd ona wiedziała o moim ataku. Pobiegłam za nimi uważając żeby mnie nie zauważyli. Wbiegli do budynku gildii. Tam go nie złapie. Wskoczyłam na pobliskie drzewo i zaczęłam obserwować. Nie będzie tam siedzieć wiecznie. A gdy już wyjdzie dokończę zadanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wbiegliśmy do gildii. Natsu padł na ziemię ze zmęczenia. Tamta postać… Jej sztylet na pewno pochodził ze zbrojowni Rady. Czyżby to oznaczało, że… Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy patrzyli na nas. I znowu jestem w centrum zainteresowania. Mistrz podszedł do nas.
- Lucy, co się stało?
Uśmiechnęłam się.
- Wychodzi na to, że plotka się sprawdziła.
- Co masz na myśli?
- Gdy ja i reszta Drużyny Gwiazd pracowaliśmy dla rady usłyszeliśmy pewną plotkę. Według niej nie byliśmy jedynymi dziećmi, które rada przygarnęła. Podobno była jeszcze jedna dziewczynka. Młodsza od nas. Z tego co słyszałam wynika, że wykonuje ona wszystkie zlecenia od radu. Bez wyjątku. Nawet wyroki śmierci. Likwiduje wszystkich, na których dostaje zlecenie. Wychodzi więc na to, że jej kolejnym celem jest ten idiota. – wskazałam na Natsu – rada miała prawdopodobnie już dość jego wybryków.
- A co to oznacza dla Natsu? – spytała się Erza
- To, że dla nie go jest już koniec. Jeśli mam rację co do tamtej postaci to on jest już martwy. Nic i nikt nie jest wstanie go uratować.
- Ale przecież ochroniłaś mnie.
- Tylko dlatego, że ją wyczułam. W dodatku w ostatniej chwili. Teraz na pewno będzie ostrożniejsza. Wychodzi na to, że tu zamieszkasz dopóki czegoś nie wymyślimy.
- Ale…
- Żadnych ale. Spróbuje się czegoś dowiedzieć. Do mojego powrotu masz się stąd nie ruszać. Przypilnujcie go.
Wyszłam z gildii. Jeśli dobrze pójdzie zdarzę wrócić. Pobiegłam do domu Laxusa. Weszłam do swojego pokoju. Kryształ. Gdzie on jest? Porozrzucałam wszędzie rzeczy. Jest. Wzięłam go do ręki.
- Połącz. Siergrain.
Włączyła się muzyczka. Po kilku minutach na lak rymie pojawił się niebiesko włosy.
- Już się stęskniłaś.
- Co wiesz na temat zlecenia zabicia Natsu?
- A więc już wiesz.
- Oczywiście, że tak. Ktoś go zaatakował gdy wracaliśmy. Tym bardziej, że sztylet, którym w niego rzuciła pochodził z waszej zbrojowni.
- Jak zwykle nic ci nie umknie. Zgaduje, że chcesz wszystko wiedzieć.
Pokiwałam głową w odpowiedzi.
- Dobrze, więc…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dlaczego on nikt nie wychodzi z gildii? Ostatnią osobą była ta Blondwłosa dziewczyna. Znam ją ale skąd? Siedziałam już dobre kilka godzin na drzewie. To się zaczyna robić już nudne. Wyjęłam kolejny sztylet i zaczęłam się nim bawić. Jeśli tamta dziewczyna będzie strzegła chłopaka nie skończę misji. Zwykły sztylet nie zadziała.
- Zaklinanie: Natsu Dragneel.
Broń zajaśniała białą poświatą. Teraz bez względu na przeszkody zabiję go. Musi tylko wyjść z budynku.
- Zostaw Natsu w spokoju.
Wstałam i szybko obróciłam się w stronę blondynki. Zaklęty sztylet schowałam i wyjęłam inny.
- Niestety nie mogę. Dostałam zlecenie.
- Myślisz, że możesz ze mną wygrać?
Zaatakowałam. Żaden atak nie dosięgnął jednak celu. Zwiększyłam szybkość. Jednak to nic nie dało nadal nie mogłam jej trafić. Odskoczyłam na bezpieczną odległość.
- Kim jesteś?
- Jestem Lucy Heartfilia. A ty?
Uśmiechnęłam się wrednie.
- Twoim ostatnim przeciwnikiem.
Zaatakowałam ponownie.
- Maksymalna prędkość.
Moja szybkość zwiększyła się stukrotnie. Blondynka miała problemy z unikami. Coraz częściej ją trafiałam. Była już nieźle pokaleczona. Odskoczyła na bezpieczną odległość i wyciągnęła katane.
- Nie bądź tego taka pewna.
Zaatakowałam ponownie jednak tym razem Lucy nie miała żadnego problemu z unikami. Pomagała sobie kataną.
- Chyba nie mam wyboru.
Odskoczyłam od niej i rozcięłam nadgarstek.
- Krwawe tworzenie: Ostrza cierpienia.
W moich dłoniach pojawiły się dla krwisto czerwone ostrza. Podrzuciłam je w górę.
- Ostateczny atak: Krwawe ostrza światła.
Ostrza się rozmnożyły było ich około 50. Nagle rozbłysły światłem i poleciały w stronę blondynki. Nikt jeszcze nie przetrwał tego ataku. Nie ma szans, żeby go przeżyła. Nastąpił wybuch w momencie gdy ostrza dotarły do celu. Dym zasłaniał wszystko. Uśmiechnęłam się. To koniec. Wygrałam. Dym opadł. Uśmiech od razu z niknął z mojej twarzy. Jak to możliwe? Jakim cudem ona przeżyła?
- Sekretna smocza technika: Gwiezdne Więzienie.
Wokół mnie pojawiły się złote kraty. Próbowałam je zniszczyć, ale nic nie działało.
- Jakim cudem przeżyłaś mój atak? – krzyknęłam
- Użyłam Gwiezdnej Tarczy. Ciężko trenowałam, żeby udoskonalić ją do perfekcji. Obecnie żaden atak nie był wstanie się przez nią przebić. Twój nie jest wyjątkiem. To jak się nazywasz?
- Asai Aiko.
Uśmiechnęła się do mnie.
- Miło cię poznać Aiko.
Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Dopiero co próbowałam ją zabić, a ona tak miło mnie wita? Co jest z nią nie tak? Zeskoczyła z drzewa i skierowała się w stronę wyjścia z Magnolii. Klatka, w której byłam uwięziona, leciała za nią. Usiadłam.
- Dlaczego nie idziemy do gildii?
- Chce z tobą jeszcze o czymś porozmawiać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Dlaczego Lucy jeszcze nie wróciła? I co to był za wybuch? Muszę stąd wyjść i to sprawdzić. -  narzekał różowo włosy chłopak
Chciał już wybiec z gildii, gdy powstrzymała go Erza.
- Puść mnie.
- Lucy kazała nam tu czekać.
- Ale…
- Natsu też się martwię, ale musimy jej zaufać. Jest silna. Na pewno nic jej nie jest.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Gdzie my idziemy? – dopytywałam
- Wkrótce się dowiesz.
Po kilku minutach dotarłyśmy do małej polany z jeziorem. Złota klatka zniknęła.
- Nie boisz się, że ucieknę lub znowu cię zaatakuje?
- Nie zaatakujesz mnie, bo wiesz, że nie wygrasz. A co do ucieczki to nie masz szans. Nie tylko ty specjalizujesz się w zaklinaniu.
- Hę… - nie rozumiałam
- Na tą polane może wejść każdy. Gorzej jest z wyjściem. Przez większość czasu zaklęcie jest uśpione jednak w każdej chwili jestem wstanie je aktywować. Gdy to zrobię bez moje zgody nikt nie jest wstanie stąd wyjść.
- Całkiem nieźle. To o czym chciałaś porozmawiać?
- Pracujesz dla Rady, prawdą?
- Skąd to wiesz?
- Sztylet, którym rzuciłaś w Natsu pochodził z ich zbrojowni. – odpowiedziała – Pewnie zastanawiasz się skąd to wiem. To proste. Też kiedyś dla nich pracowałam. Byłam liderką Drużyny Gwiazd.  Wykonywaliśmy wiele misji dla rady. Na początku też wysyłali nas na tego typu misje, ale nie byliśmy w stanie zabić. Nie potrafiliśmy zadać ostatecznego ciosu, więc przestali nam je dawać. Słyszałam o tobie plotki Aiko. Najlepsza zabójczyni, prawda? Jednak nie powinnaś tego robić. Wiem co się stało z twoimi rodzicami, ale to nie powód, żeby robić takie rzeczy.
- Ty tego nie rozumiesz! Ich zamordowano! - krzyknęłam
- Rozumiem cię. Nawet nie wiesz jak bardzo. Moi rodzice zginęli w pożarze gdy byłam małym dzieckiem. Już nawet nie pamiętam zbyt dobrze ich twarzy. Później byłam wychowywana przez smoczycę, którą zamordowano na moich oczach. Mimo tego wszystkiego szłam dalej. Nawet teraz gdy straciłam swoich najlepszych przyjaciół nie poddaję się. Jednak ty się poddałaś. Pozwoliłaś by ktoś narzucał ci swoją wolę…
- Ty też tak robiłaś! Przecież pracowałaś dla Rady. – po policzku spłynęła łza
- Masz racje, ale w przeciwieństwie do ciebie potrafiłam się sprzeciwić.
Upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Miała rację. Robiłam wszystko co mi kazali. Nie zwracałam uwagi na to, że to jest złe. Poczułam jak mnie obejmuje. Przytuliłam się do niej.
- Przepraszam.
- Już dobrze. Każdy popełnia błędy. Najważniejsze jest to, żeby je zrozumieć.
Odsunęłam się i otarłam łzy.
- Dziękuję.
Wstała i podała mi sztylet.
- To należy chyba do ciebie.
Wzięłam go.
- Chodźmy. Powinnyśmy pójść do gildii.
Po kilkunastu minutach dotarliśmy do celu, gdy tylko weszłyśmy różowo włosy chłopak rzucił się na blondynkę.
- Lucy nic cie nie jest?
- Wszystko w porządku. Poznajcie Aiko. To ona miała cię zabić.
- Cześć.
- Czekaj. Jak to miała? Czyli jestem bezpieczny?
- Hai. Już nic ci nie grozi. A Aiko postanowiła przestać zabijać.
- Skoro wszystko się wyjaśniło to czas na imprezkę! –krzyknął niski staruszek
- Hai!
Musiałam się zbierać. Podeszłam do drzwi. Miałam je już otwierać gdy…
- Chcesz odejść bez pożegnania?
- Lucy. Narobiłam wiele kłopotów. Muszę już iść.
- Wracasz do rady?
- Nie. Pozwiedzam trochę świat. Ale na pewno do nich nie wrócę. Może kiedyś dołączę do jakiejś gildii?
- Czyli rozumiem, że cię nie zatrzymam.
Podeszła do mnie i mocno przytuliła.
- Będę tęsknić. Jednak mam dla ciebie pamiątkę, Aiko. Żebyś nie zapomniała o mnie.
Założyła mi na szyję złoty naszyjnik z czerwono-złotą gwiazdą.
- Ja też mam coś dla ciebie.
Otworzyłam torbę i wyjęłam z niej sztylet o złotej rękojeści i czerwonym ostrzu.
- Nigdy nie lubiłam ostrz, które były w Radzie, dlatego na jednej z misji go kupiłam. Chcę żebyś go zatrzymała.
Przyjęła go ode mnie.
- To do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Wyszłam z gildii i ruszyłam przed siebie. Dziękuję, Lucy. Mam nadzieję, że to nie było nasze ostatnie spotkanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W końcu znalazłam czas, żeby napisać rozdział. Zmieniałam go tyle razy, że myślałam, że już go nigdy nie skończę. Wydaje mi się, że wyszedł całkiem nieźle. Rozdział dedykuję Lu-chan. Pomysłodawczyni tego rozdziału. Mam nadzieję, że cię nim nie rozczarowałam.

2 komentarze:

  1. Ty mnie zwiodłaś? Pogieło cię?! Przecie ten rodział był przecudny, pięknym świe .. !
    Osamu: Nie podneicaj się już tak, przecierz to było oczywste rybi móźdżku że ten rozdział bd świetny ..
    Kogo nazywasz rybim móźdżkiem ułomie ?! >.<
    Osamu: Przepraszam, nie bd obrażać rybek.*śmiech*
    *neibezpieczna żyłka na czole zaczyna pulsować!*
    Osamu: Już,już,już ogaarnij się XD
    *rzuciła nim o ścianę* A więc jeszcze raz, ponieważ mi nieładnie przerawano! Rozdział świetyn, nic dodać nic ując kochana : D
    Czekam na więcej i weny życzę, ty też się pożegnaj ułomie!
    Osamu: Paaa! * roztrzaskany na ścianie xD*
    Buźkii ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!! Normalnie nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ^^
    Ja to jak piszę rozdział, od pierwszego rozdziału na moim blogu mam ustawioną poprzeczkę dokąd mam napisać;-; dla mnie napisany wstęp jużnie ma końca ;-; wiem co czujesz ;-; wracam do rysowania i ogląania c;

    OdpowiedzUsuń