Mężczyzna o
długich, siwych włosach siedział przy biurku w swoim gabinecie. Uzupełniał
dokumenty, gdy usłyszał pukanie do drzwi.
- Wejść.
Drzwi się
otworzyły i wyjrzała z nich dziewczynka o długich blond włosach. Jej czarne
oczy nie wyrażały żadnych uczuć. Ubrana była w krótkie jeansowe spodenki i
czarną bluzkę na ramiączka. Na wierzch miała zarzucony czarny płaszcz.
- Wzywałeś?
- Tak. To
twoje kolejne zlecenie, Aiko
Podeszła do
biurka i wzięła zwitek papieru. Było na nim zdjęcie chłopaka o różowych włosach
i podpis pod nim. Natsu Dragneel…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Ty idioto! – wrzeszczała Blondwłosa dziewczyna na idącego obok niej chłopaka- To było proste zadanie. Mieliśmy tylko pilnować tej imprezy, a nie wdawać się Bujki i niszczyć posiadłość zleceniodawcy i część miasta!
- Ty idioto! – wrzeszczała Blondwłosa dziewczyna na idącego obok niej chłopaka- To było proste zadanie. Mieliśmy tylko pilnować tej imprezy, a nie wdawać się Bujki i niszczyć posiadłość zleceniodawcy i część miasta!
- Ale to on
zaczął. – próbował się bronić.
- Nie
obchodzi mnie kto zaczął! Trzeba było go zignorować! Oprócz tego, że
straciliśmy nagrodę to musiałam oddać wszystkie moje oszczędności! Wszystkie! Nie
mam już nic! A planowałam się wyprowadzić od Laxusa!
- Lucy,
przepraszam.
Całą kłótnie
obserwowała z ukrycia postać w czarnym płaszczu. Nie rozumiała dlaczego się
kłócą. Wiedziała jednak, że jej celem jest różowo włosy chłopak. Jednak ta
dziewczyna obok niego Lucy kojarzyła
ją. Widziała ją już kiedyś. Tylko nie wiedziała gdzie. Tajemnicza postać
wyciągnęła sztylet zza pasa i rzuciła. Sztylet leciał idealnie w stronę celu.
Jednak w niego nie trafił. Lucy i uniemożliwiła to kataną. Złapała Natsu za
rękę i pobiegła szybko w stronę gildii.
- Lucy, co
jest? Dlaczego biegniemy?
- Później ci
wytłumaczę. Musimy jak najszybciej dotrzeć do gildii.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uciekają. Zeskoczyłam z drzewa. Będę miała jeszcze wiele okazji na wykonanie zlecenia. Tylko skąd ona wiedziała o moim ataku. Pobiegłam za nimi uważając żeby mnie nie zauważyli. Wbiegli do budynku gildii. Tam go nie złapie. Wskoczyłam na pobliskie drzewo i zaczęłam obserwować. Nie będzie tam siedzieć wiecznie. A gdy już wyjdzie dokończę zadanie.
Uciekają. Zeskoczyłam z drzewa. Będę miała jeszcze wiele okazji na wykonanie zlecenia. Tylko skąd ona wiedziała o moim ataku. Pobiegłam za nimi uważając żeby mnie nie zauważyli. Wbiegli do budynku gildii. Tam go nie złapie. Wskoczyłam na pobliskie drzewo i zaczęłam obserwować. Nie będzie tam siedzieć wiecznie. A gdy już wyjdzie dokończę zadanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wbiegliśmy do gildii. Natsu padł na ziemię ze zmęczenia. Tamta postać… Jej sztylet na pewno pochodził ze zbrojowni Rady. Czyżby to oznaczało, że… Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy patrzyli na nas. I znowu jestem w centrum zainteresowania. Mistrz podszedł do nas.
Wbiegliśmy do gildii. Natsu padł na ziemię ze zmęczenia. Tamta postać… Jej sztylet na pewno pochodził ze zbrojowni Rady. Czyżby to oznaczało, że… Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy patrzyli na nas. I znowu jestem w centrum zainteresowania. Mistrz podszedł do nas.
- Lucy, co
się stało?
Uśmiechnęłam
się.
- Wychodzi
na to, że plotka się sprawdziła.
- Co masz na
myśli?
- Gdy ja i
reszta Drużyny Gwiazd pracowaliśmy dla rady usłyszeliśmy pewną plotkę. Według
niej nie byliśmy jedynymi dziećmi, które rada przygarnęła. Podobno była jeszcze
jedna dziewczynka. Młodsza od nas. Z tego co słyszałam wynika, że wykonuje ona
wszystkie zlecenia od radu. Bez wyjątku. Nawet wyroki śmierci. Likwiduje
wszystkich, na których dostaje zlecenie. Wychodzi więc na to, że jej kolejnym
celem jest ten idiota. – wskazałam na Natsu – rada miała prawdopodobnie już
dość jego wybryków.
- A co to
oznacza dla Natsu? – spytała się Erza
- To, że dla
nie go jest już koniec. Jeśli mam rację co do tamtej postaci to on jest już
martwy. Nic i nikt nie jest wstanie go uratować.
- Ale
przecież ochroniłaś mnie.
- Tylko
dlatego, że ją wyczułam. W dodatku w ostatniej chwili. Teraz na pewno będzie
ostrożniejsza. Wychodzi na to, że tu zamieszkasz dopóki czegoś nie wymyślimy.
- Ale…
- Żadnych
ale. Spróbuje się czegoś dowiedzieć. Do mojego powrotu masz się stąd nie
ruszać. Przypilnujcie go.
Wyszłam z
gildii. Jeśli dobrze pójdzie zdarzę wrócić.
Pobiegłam do domu Laxusa. Weszłam do swojego pokoju. Kryształ. Gdzie on jest? Porozrzucałam wszędzie rzeczy. Jest. Wzięłam go do ręki.
- Połącz.
Siergrain.
Włączyła się
muzyczka. Po kilku minutach na lak rymie pojawił się niebiesko włosy.
- Już się
stęskniłaś.
- Co wiesz
na temat zlecenia zabicia Natsu?
- A więc już
wiesz.
-
Oczywiście, że tak. Ktoś go zaatakował gdy wracaliśmy. Tym bardziej, że sztylet,
którym w niego rzuciła pochodził z waszej zbrojowni.
- Jak zwykle
nic ci nie umknie. Zgaduje, że chcesz wszystko wiedzieć.
Pokiwałam
głową w odpowiedzi.
- Dobrze,
więc…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dlaczego on nikt nie wychodzi z gildii? Ostatnią osobą była ta Blondwłosa dziewczyna. Znam ją ale skąd? Siedziałam już dobre kilka godzin na drzewie. To się zaczyna robić już nudne. Wyjęłam kolejny sztylet i zaczęłam się nim bawić. Jeśli tamta dziewczyna będzie strzegła chłopaka nie skończę misji. Zwykły sztylet nie zadziała.
Dlaczego on nikt nie wychodzi z gildii? Ostatnią osobą była ta Blondwłosa dziewczyna. Znam ją ale skąd? Siedziałam już dobre kilka godzin na drzewie. To się zaczyna robić już nudne. Wyjęłam kolejny sztylet i zaczęłam się nim bawić. Jeśli tamta dziewczyna będzie strzegła chłopaka nie skończę misji. Zwykły sztylet nie zadziała.
-
Zaklinanie: Natsu Dragneel.
Broń
zajaśniała białą poświatą. Teraz bez
względu na przeszkody zabiję go. Musi tylko wyjść z budynku.
- Zostaw
Natsu w spokoju.
Wstałam i
szybko obróciłam się w stronę blondynki. Zaklęty sztylet schowałam i wyjęłam
inny.
- Niestety
nie mogę. Dostałam zlecenie.
- Myślisz,
że możesz ze mną wygrać?
Zaatakowałam.
Żaden atak nie dosięgnął jednak celu. Zwiększyłam szybkość. Jednak to nic nie
dało nadal nie mogłam jej trafić. Odskoczyłam na bezpieczną odległość.
- Kim jesteś?
- Jestem
Lucy Heartfilia. A ty?
Uśmiechnęłam
się wrednie.
- Twoim
ostatnim przeciwnikiem.
Zaatakowałam
ponownie.
- Maksymalna
prędkość.
Moja
szybkość zwiększyła się stukrotnie. Blondynka miała problemy z unikami. Coraz
częściej ją trafiałam. Była już nieźle pokaleczona. Odskoczyła na bezpieczną
odległość i wyciągnęła katane.
- Nie bądź
tego taka pewna.
Zaatakowałam
ponownie jednak tym razem Lucy nie miała żadnego problemu z unikami. Pomagała
sobie kataną.
- Chyba nie
mam wyboru.
Odskoczyłam
od niej i rozcięłam nadgarstek.
- Krwawe
tworzenie: Ostrza cierpienia.
W moich
dłoniach pojawiły się dla krwisto czerwone ostrza. Podrzuciłam je w górę.
- Ostateczny
atak: Krwawe ostrza światła.
Ostrza się
rozmnożyły było ich około 50. Nagle rozbłysły światłem i poleciały w stronę
blondynki. Nikt jeszcze nie przetrwał
tego ataku. Nie ma szans, żeby go przeżyła. Nastąpił wybuch w momencie gdy
ostrza dotarły do celu. Dym zasłaniał wszystko. Uśmiechnęłam się. To koniec. Wygrałam. Dym opadł. Uśmiech od
razu z niknął z mojej twarzy. Jak to
możliwe? Jakim cudem ona przeżyła?
- Sekretna
smocza technika: Gwiezdne Więzienie.
Wokół mnie
pojawiły się złote kraty. Próbowałam je zniszczyć, ale nic nie działało.
- Jakim
cudem przeżyłaś mój atak? – krzyknęłam
- Użyłam
Gwiezdnej Tarczy. Ciężko trenowałam, żeby udoskonalić ją do perfekcji. Obecnie
żaden atak nie był wstanie się przez nią przebić. Twój nie jest wyjątkiem. To
jak się nazywasz?
- Asai Aiko.
Uśmiechnęła
się do mnie.
- Miło cię
poznać Aiko.
Otworzyłam
szeroko oczy ze zdziwienia. Dopiero co
próbowałam ją zabić, a ona tak miło mnie wita? Co jest z nią nie tak? Zeskoczyła
z drzewa i skierowała się w stronę wyjścia z Magnolii. Klatka, w której byłam
uwięziona, leciała za nią. Usiadłam.
- Dlaczego
nie idziemy do gildii?
- Chce z
tobą jeszcze o czymś porozmawiać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Dlaczego Lucy jeszcze nie wróciła? I co to był za wybuch? Muszę stąd wyjść i to sprawdzić. - narzekał różowo włosy chłopak
- Dlaczego Lucy jeszcze nie wróciła? I co to był za wybuch? Muszę stąd wyjść i to sprawdzić. - narzekał różowo włosy chłopak
Chciał już
wybiec z gildii, gdy powstrzymała go Erza.
- Puść mnie.
- Lucy
kazała nam tu czekać.
- Ale…
- Natsu też
się martwię, ale musimy jej zaufać. Jest silna. Na pewno nic jej nie jest.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Gdzie my idziemy? – dopytywałam
- Gdzie my idziemy? – dopytywałam
- Wkrótce
się dowiesz.
Po kilku
minutach dotarłyśmy do małej polany z jeziorem. Złota klatka zniknęła.
- Nie boisz
się, że ucieknę lub znowu cię zaatakuje?
- Nie
zaatakujesz mnie, bo wiesz, że nie wygrasz. A co do ucieczki to nie masz szans.
Nie tylko ty specjalizujesz się w zaklinaniu.
- Hę… - nie
rozumiałam
- Na tą
polane może wejść każdy. Gorzej jest z wyjściem. Przez większość czasu zaklęcie
jest uśpione jednak w każdej chwili jestem wstanie je aktywować. Gdy to zrobię
bez moje zgody nikt nie jest wstanie stąd wyjść.
- Całkiem
nieźle. To o czym chciałaś porozmawiać?
- Pracujesz
dla Rady, prawdą?
- Skąd to
wiesz?
- Sztylet,
którym rzuciłaś w Natsu pochodził z ich zbrojowni. – odpowiedziała – Pewnie zastanawiasz
się skąd to wiem. To proste. Też kiedyś dla nich pracowałam. Byłam liderką Drużyny
Gwiazd. Wykonywaliśmy wiele misji dla
rady. Na początku też wysyłali nas na tego typu misje, ale nie byliśmy w stanie
zabić. Nie potrafiliśmy zadać ostatecznego ciosu, więc przestali nam je dawać.
Słyszałam o tobie plotki Aiko. Najlepsza zabójczyni, prawda? Jednak nie
powinnaś tego robić. Wiem co się stało z twoimi rodzicami, ale to nie powód,
żeby robić takie rzeczy.
- Ty tego
nie rozumiesz! Ich zamordowano! - krzyknęłam
- Rozumiem
cię. Nawet nie wiesz jak bardzo. Moi rodzice zginęli w pożarze gdy byłam małym
dzieckiem. Już nawet nie pamiętam zbyt dobrze ich twarzy. Później byłam
wychowywana przez smoczycę, którą zamordowano na moich oczach. Mimo tego wszystkiego
szłam dalej. Nawet teraz gdy straciłam swoich najlepszych przyjaciół nie
poddaję się. Jednak ty się poddałaś. Pozwoliłaś by ktoś narzucał ci swoją wolę…
- Ty też tak
robiłaś! Przecież pracowałaś dla Rady. – po policzku spłynęła łza
- Masz
racje, ale w przeciwieństwie do ciebie potrafiłam się sprzeciwić.
Upadłam na
kolana i zaczęłam płakać. Miała rację. Robiłam wszystko co mi kazali. Nie
zwracałam uwagi na to, że to jest złe. Poczułam jak mnie obejmuje. Przytuliłam
się do niej.
-
Przepraszam.
- Już
dobrze. Każdy popełnia błędy. Najważniejsze jest to, żeby je zrozumieć.
Odsunęłam
się i otarłam łzy.
- Dziękuję.
Wstała i
podała mi sztylet.
- To należy
chyba do ciebie.
Wzięłam go.
- Chodźmy.
Powinnyśmy pójść do gildii.
Po kilkunastu
minutach dotarliśmy do celu, gdy tylko weszłyśmy różowo włosy chłopak rzucił
się na blondynkę.
- Lucy nic
cie nie jest?
- Wszystko w
porządku. Poznajcie Aiko. To ona miała cię zabić.
- Cześć.
- Czekaj. Jak
to miała? Czyli jestem bezpieczny?
- Hai. Już
nic ci nie grozi. A Aiko postanowiła przestać zabijać.
- Skoro
wszystko się wyjaśniło to czas na imprezkę! –krzyknął niski staruszek
- Hai!
Musiałam się
zbierać. Podeszłam do drzwi. Miałam je już otwierać gdy…
- Chcesz
odejść bez pożegnania?
- Lucy.
Narobiłam wiele kłopotów. Muszę już iść.
- Wracasz do
rady?
- Nie.
Pozwiedzam trochę świat. Ale na pewno do nich nie wrócę. Może kiedyś dołączę do
jakiejś gildii?
- Czyli
rozumiem, że cię nie zatrzymam.
Podeszła do
mnie i mocno przytuliła.
- Będę tęsknić.
Jednak mam dla ciebie pamiątkę, Aiko. Żebyś nie zapomniała o mnie.
Założyła mi
na szyję złoty naszyjnik z czerwono-złotą gwiazdą.
- Ja też mam
coś dla ciebie.
Otworzyłam
torbę i wyjęłam z niej sztylet o złotej rękojeści i czerwonym ostrzu.
- Nigdy nie
lubiłam ostrz, które były w Radzie, dlatego na jednej z misji go kupiłam. Chcę
żebyś go zatrzymała.
Przyjęła go
ode mnie.
- To do
zobaczenia.
- Do
zobaczenia.
Wyszłam z
gildii i ruszyłam przed siebie. Dziękuję,
Lucy. Mam nadzieję, że to nie było nasze ostatnie spotkanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W końcu znalazłam czas, żeby napisać rozdział. Zmieniałam go tyle razy, że myślałam, że już go nigdy nie skończę. Wydaje mi się, że wyszedł całkiem nieźle. Rozdział dedykuję Lu-chan. Pomysłodawczyni tego rozdziału. Mam nadzieję, że cię nim nie rozczarowałam.