sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 1


Kolejny słoneczny dzień rozpoczął się w Magnolii. W jej centrum znajduje się gildia Fairy Tail. Mistrz Gidli Makarov siedział na barze i pił piwo.
- Miro, są jakieś wieści? – spytał białowłosej barmanki.
- Hmmm, z tego co wiem to drużyna Natsu zniszczyła połowę miasta podczas misji.
- Czy oni choć raz nie mogliby niczego nie rozwalić? – zapytał załamany.
- Taki już ich urok.
- WRÓCILIŚMY! – krzyknął Dragneel
- Witaj Natsu. – powiedziała białowłosa.
- Mistrzu! – nagle pojawił się mag piasku.
- Co się stało Max?
- Zobacz co je w dzisiejszej gazecie głównym tematem.
Max podszedł do dziadka i podał mu gazetę, a ten zaczął ją czytać na głos:

Najsilniejsza drużyna w Fiore kończy swoją działalność.
Drużyna Gwiazd uważana za najsilniejszą przegrała. Prawie wszyscy jej członkowie zostali zabici. Przeżyła tylko ich liderka Lucy Heartfilia oraz jej kotka Hope. Atak na nich miał miejsce zaraz po zakończeniu egzaminu na maga klasy SS. Magowie byli wyczerpani po walkach stoczonych podczas testu. Wtedy Mroczna Gildia Grimmor Heart zaatakowała ich. W bitwie wziął udział także ich mistrz. Drużyna Gwiazd nie miała jak wygrać. Ich przywódczyni jest w ciężkim stanie i leży w szpitalu. Lekarze nie dają jej żadnych szans. Mamy nadzieję, uda jej się przeżyć i pokaże jeszcze zwoją prawdziwą potęgę.

- Lucy Heartfilia? – spytał zaskoczony Laxus.
- Tak, dlaczego pytasz?
- Przecież to niemożliwe, żeby ona przegrał. Nikt nigdy jej nie był
w stanie jej pokonać.

- Każdy kiedyś przegrywa. – powiedział Mistrz
- Ale nie ona. Jeśli w gre wchodzi życie jej bliskich jest wstanie zrobić wszystko, nawet sprzedać swoją dusze. W jakim leży szpitalu?
- Dlaczego cię to tak interesuje - zapytał podejrzliwie Natsu
- Nie twoja sprawa. Dziadku, w jakim szpitalu ona leży? – zapytał ponownie
- W szpitalu Gwiezdnych Sióstr w Crocus.
- Wendy, pojechałabyś tam ze mną i jej pomogła? – zapytał
- Oczywiście. – odpowiedziała dziewczynka o granatowych włosach.
- Natsu. Ty, Erza i Gray również pojedziecie – powiedział Makarov
- Dobrze - odpowiedziała szkarłatno włosa
- Za pół godziny na stacji – powiedział Laxus i wyszedł
- Ciekawe skąd ją zna. – zastanawiał się różowo włosy chłopak
*****
         Pośrodku niewielkiej polany stała blond włosa dziewczyna. Jej włosy falowały delikatnie na wietrze, a duże brązowe oczy patrzyły w dal. Po jej policzkach płynęły łzy.
Dlaczego? – pomyślała – Dlaczego oni musieli zginąć?
- To nie twoja wina, Lucy. – powiedział delikatny kobiecy głos – Takie było ich przeznaczenie. Ty musisz wypełnić swoje.
- Nie obchodzi mnie ono. Chce żeby żyli.
- Zamartwiając się nie przywrócisz im życia, a ich poświęcenie pójdzie na marne.
Dziewczyna nie wytrzymała, odwróciła się i to co zobaczyła zaskoczyło ją.
- Mama? – spytała załamującym się głosem
- To ja córeczko – podeszła do blondynki i ją przytuliła, a ta zaczęła płakać – Nie płacz już. Nie jesteś sama.
- Właśnie, że jestem. Ty i tata nie żyjecie. Hiro, Lisa i Mia również. Zostałam sama.
- Wcale, że nie. Nie zapominaj o Hope i o swoich Gwiezdnych Duchach. Oni teraz się o ciebie martwią. Żyj dla nich. Nie zostawiaj ich.
- Ale to tak boli. Obiecałam im, że ich ochronie. Że zawsze będziemy razem. Ale nie byłam w stanie. Nie chce żeby ktoś jeszcze zginął. Nie chce znowu cierpieć.
- Każdy cierpi, Lucy. Nie jesteś wyjątkiem. Uciekanie od tego nic ci nie da.
- Masz racje mamusiu – powiedziała – Ale jak mam wrócić?
- Oto się nie martw. Niedługo znowu otworzysz oczy , a na twoją twarz powróci uśmiech – powiedziała i zniknęła.
- Mam nadzieję, że masz racje…
I znowu zapadła ciemność.
 *****
- Wendy, długo jeszcze?
Niecierpliwiłem się. Hope nadal płakała, a Happy bezskutecznie starał się ją pocieszyć. Przez całą podróż zastanawiałem się co zrobie gdy ją zobacze. Teraz już wiem dlaczego lekarze nie dawali jej żadnych szans. Była cała zabandażowana, a w brzuchu miała dziurę, jakby ktoś przebił ją mieczem i zostawił na powolną i bolesną śmierć. W dodatku jej serce strasznie wolno biło.
- Jeszcze trochę, panie Laxusie – odpowiedziała – Niedługo powinna się obudzić.
Spojrzałem na jej twarz. Powoli otwierała oczy. Nareszcie. Ile można czekać.
*****
Usłyszałam znajomy głos. Nie mogłam w to uwierzyć, Laxus tu jest. Hope pewnie jest szczęśliwa – pomyślałam. Zaczęłam otwierać oczy. To co zobaczyłam zupełnie mnie zaskoczyło. Na krześle obok siedziała granatowo włosa dziewczynka, obok parapetu stała szkarłatno włosa kobieta w zbroi. Na parapecie siedziała ze spuszczoną głową Hope, a obok niej stały dwa koty, niebieski i biały i starały się ją pocieszyć. Przy drzwiach kłóciła się dwójka chłopaków. Jeden miał różowe włosy, a drugi czarne. Tuż obok łóżka stał on.
- Laxus - powiedziałam i się uśmiechnęła.
- Nie sądziłem, że zobaczę cię kiedyś w takim stanie, gwiazdeczko – powiedział i uśmiechnął się zadziornie
- Chyba coś ci mówiłam na temat nazywania mnie tak, I-skier-ko.
- Ty mała...
Zaczęła pulsować mu na czole żyłka. Chyba się zdenerwował. Wychodzi na to, że wszystkich zainteresowała nasza wymiana zdań, bo nawet chłopaki przestali się kłócić.
Miałam mu coś jeszcze powiedzieć, kiedy przytuliła się do mnie różowa kotka, płakała.
- Już dobrze, Hope – pogłaskałam ją po główce – Wróciłam. Dobrze się spisałaś.
- Tak się bałam – odpowiedziała i mocniej się przytuliła.
Uśmiechnęłam się widząc ją.
- Laxus, kim są twoi przyjaciele?
- Po pierwsze. To nie są moi przyjaciele tylko członkowie tej samej gildii…
- Fairy Tail – przerwałam mu
- Właśnie. Więc tak to są Natsu, Gray, Erza i Wendy – mówiąc ich imiona wskazywał ich po kolei – a tamte dwa koty to Happy i Carla.
- Miło mi – powiedziałam.
Każdy z nich odpowiedział mi uśmiechem.
- Co zamierzasz teraz robić? – zapytał Laxus
- Nie wiem. Nigdy się nie zastanawiałam nad tym. Zawsze o wszystkim decydowałam razem z resztą.
- Może dołączysz do Fairy Tail – zaproponował Natsu
Spojrzałam na Laxusa, a on się uśmiechnął.
- Z chęcią – odpowiedziałam
- Czyli nie będzie już drużyny Gwiazd? – zapytała smutno Hope
- Oczywiście, że będzie, ale w naszych sercach. Nigdy nie zniknie. Tak długo jak widnieje na naszych rękach znak - pokazałam jej rękę - tak długo będzie istnieć nasza drużyna, jak i obietnica. Musimy jednak iść dalej. Nie możemy żyć przeszłością, której nie można zmienić.
- Masz rację, a gdy spotkamy Grimmor Heart pokażemy im naszą prawdziwą potęgę.
- No pewnie. Ale najpierw będziemy musiały się z kimś spotkać.
- Masz na myśli "jego"?
Pokiwałam głową w odpowiedzi.
 - Możecie wyjść? – zapytałam – Chciałabym się ubrać.
- Tak. Chodźcie. – Erza wypchnęła wszystkich na zewnątrz.
Zostałam z Hope. Powoli usiadłam, a następnie wstałam zakrywając się kołdrą. Kotka podała mi moje klucze.
- Otwórz się Bramo Dziewicy, Virgo.
- Czy czas już na karę, księżniczko? – zapytała
- Oczywiście, że nie. Mogłabyś mi załatwić jakieś ubranie?
- Tak, księżniczko.
Po chwili miałam na sobie niebieską sukienkę ze złotymi zdobieniami.
- Dziękuję, Virgo.
Odesłałam ją. Zachwiałam się, ale na szczęście upadłam na łóżko. Odłożyłam klucze na stolik.
- Nie powinnam używać jeszcze magii. Hope, gdzie mój naszyjnik i bransoletka. – zapytałam zdenerwowana
- Tutaj. Pilnowałam ich przez cały czas.
Gdy tylko je założyłam odetchnęłam z ulgą. Bardzo wiele dla mnie znaczyły. Naszyjnik dostałam od Safiry, Smoczycy, która mnie wychowywała po śmierci rodziców. Niestety ona również nie żyje. Zabił ją Hades, mistrz Grimmor Heart. Bransoletkę również dostałam od Smoka. On na szczęście żyje. Nie wiem gdzie, ale wiem, że żyje.
- Chodźmy już – powiedziałam do Hope.

Podeszłam do krzesła, na którym wisiał mój płaszcz. Wszyscy w mojej drużynie mieli takie. Hope poszła moim śladem. Obie założyłyśmy swoje płaszcze. Wszyscy czekali na nas pod drzwiami. Skierowaliśmy się do wyjścia. Mieliśmy mały problem w recepcji. Lekarz nie chciał mnie wypuścić uważając, że powinnam jeszcze leżeć. Jednak, gdy wszyscy zapewnili, że gdy tylko dotrzemy na miejsce to położę się do łóżka, ustąpił. W ciszy poszliśmy w stronę stacji. Na samą myśl o tym, że będę musiała wsiąść do pociągu przeszły mnie dreszcze. Na stacji czekaliśmy 15 minut. Gdy pociąg dojechał Natsu zaczął zaprzeczać, że nigdy nie wsiądzie do tej maszyny. Ja i Laxus mimo choroby lokomocyjnej wsiedliśmy od razu. Na szczęście zdążyłam zasnąć zanim pociąg ruszył. Obudziłam się dopiero gdy się zatrzymał. Od razu wybiegłam z niego. Nikt nie rozumiał mojej reakcji. Tylko Laxus i Hope wiedzieli kim jestem. Ruszyliśmy w stronę centrum miasta. Zatrzymaliśmy się dopiero przed dużym budynkiem z napisem Fairy Tail.

8 komentarzy:

  1. Jej ! Teee...Zarąbiste ! Wiesz ? Wspaniałe . Spodobało mi się . Mam pytanko . Z kim Lucy bd ? Czekam na więcej i weny życzę ! <3 :* ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. osobiście jestem fanką NaLu

      Usuń
    2. Ja też ! Uwielbiam NaLu , nie przepadam na GreyLu ani za NaLi . Lubię : ErJe , GreyJu , GaLe , BiAl już jest :D To są moje ulubione paringi . Mam nadzieję że się polubimy i bd mieli wspólny temet do gadania ^^ . Weny zyczę ! ^.^ :) :D

      Usuń
  2. I zaczynamy komentowanie rozdziałów. Powiem Ci moja droga, że bardzo ciekawy pomysł z tym opowiadaniem. Od razu spodobał mi sie charakter Lucy i kto wie, może dzięki temu blogowi polubię jeszcze mocniej Laxusa. Masz lekkie pióro i czyta się doprawdy z przyjemnością. Kiedy jasnowłosa wzywała ducha, będąc okryta tylko kołdrą, nie wiadomo dlaczego, pomyślałam, ze przywoła Lokiego. Ah, te moje myśli dziwne. No cóż...pozdrawiam serdecznie i lecę dalej. Planuje skomentować każdy rozdział, uf.

    OdpowiedzUsuń
  3. Smok ją wychowywał po śmierci rodziców o.O nieźle ... Jestem ciekawa jaka teraz będzie i jak to będzie wyglądało, całkiem fajnie piszesz ^^
    Jeżeli byłabyś zainteresowana to zapraszam też do siebie :)
    http://pixie-hat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie piszesz  tylko krótko …
    Zapraszam do swojego bloga http://nalufairytailxonepiece.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww *;* *To jest dopiero coś! Nie to co ja ;-; Tylko pozazdrościć!
    Sting: Lizuska...
    A pff! *foch mode: ON* a tak do rozdziału...*zakłada strój Shelmocka Holmsa* Hyhyyhyhyhy....
    Sting: Zaczyna się...
    phe! Rozdział Cud Miód Magia i Truskaffki ^^
    Życzę weny moja droga i chęci do pisania!
    ~Vita Blake i Sting.

    OdpowiedzUsuń