wtorek, 11 sierpnia 2015

Sting x Lucy


Dedykacja dla Shina Haden.

"Nowy uczeń" cz. 1

Szłam do pokoju nauczycielskiego. Pan Gildarts poprosił mnie wczoraj bym była w szkole wcześniej, bo ma dla mnie zadanie. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi, ale nie sprzeciwiałam się, w końcu on jest nauczycielem, a ja tylko uczennicą. Zapukałam do drzwi i nacisnęłam klamkę.
- Prosił pan abym przyszła.
- A tak. Przeniesiono do nas nowego ucznia, a ponieważ jest on znany z chodzenia na wagary, poproszono o kogoś kto przyprowadziłby go ze stacji.
- I rozumiem, że tą osobą jestem ja, tak?
- Jestem bardzo pilną uczennicą i jestem pewien, że nie udałoby mu się namówić cię na opuszczenie lekcji.
- Ale w takim razie Erza albo Mira też by się nadały.
- Owszem, ale Mira jest strasznie miła i żeby nowy poczuł się lepiej mogłaby pójść na ustępstwo, a Erza i tak ma dużo na głowie jako przewodnicząca samorządu szkolnego.
- Rozumiem. O której przyjeżdża?
Spojrzał na zegar.
- Pociąg powinien zatrzymać się na stacji za jakieś 10 minut, więc powinnaś się wyrobić jeśli teraz wyjdziesz.
- Rozumiem. To ja będę się już zbierać. Do widzenia.
- Do zobaczenia Lucy.
Wyszłam szybko ze szkoły i pobiegłam na stacje. Jasne, bez problemu się wyrobię.
*****
Jechałem tym głupim pociągiem już 10 godzin. Rodzice dzień wcześniej zabrali wszystkie walizki i pojechali do nowego domu zostawili mi tylko mundurek i rzeczy do szkoły. Na stacji wszyscy mnie pożegnali, twierdząc, że to niesprawiedliwe, że wywalili mnie ze szkoły. No cóż trochę mi się należało. Niemal ciągle wagarowałem, a ostatnia bójka tylko przelała czarę. Teraz jechałem do Magnolii, gdzie znajdowała się moja nowa szkoła. Dziwię się, że postanowili przyjąć kogoś takiego jak ja. Pewnie i tak za jakiś czas mnie wywalą. Wysiadłem na stacji i się rozejrzałem. Dostrzegłem blondynkę w mundurku bardzo podobnym do mojego. Ona też musiała mnie zauważyć, bo szybkim krokiem zmierzała w moim kierunku. Zatrzymała się i z uśmiechem wyciągnęła rękę.
- Jestem Lucy Heartfilia. Miło mi cię poznać.
- Sting Eucliffe. Mogę wiedzieć, co  tu robisz?
- Jako, że będziemy chodzić do tej samej klasy, poproszono mnie, abym dopilnowała, żebyś już pierwszego dnia dotarł do szkoły.
- Nie zgubiłbym się.
- Oczywiście w to nie wątpię, ale słyszeliśmy o twoich jakże częstych wagarach i postanowiono dopilnować, aby chociaż pierwszego dnia do tego nie doszło.
Zaśmiałem się cicho pod nosem.
- I dlatego przysłali dziewczynę?
- A co dziewczyny są gorsze do chłopaków? - zapytała wyraźnie zirytowana.
- Nie powiedziałem tego. Ale wiesz jestem pewny, że jesteś ode mnie słabsza i nie udałoby ci się zaciągnąć mnie tam siłą, oczywiście nie mam zamiaru przeszkadzać ci w realizacji przydzielonego ci zadania. Ale tak trochę mnie to ciekawi.
- To dlatego, że jest u nas banda nieodpowiedzialnych idiotów i nie dość, że mogli by cię nie doprowadzić do szkoły to mogliby dodatkowo wszcząć bójkę. A teraz chodź, bo jak tak dalej pójdzie to w ogóle nie dotrzemy do szkoły.
- Nie żebym miał coś przeciwko...
Rzuciła mi tylko zirytowane spojrzenie i ruszyła przez siebie. Nie pozostało mi nic innego jak tylko ją dogonić.
*****
Jak on mnie irytuje! Że niby dziewczyny są słabsze? Może nie należę do najsilniejszych osób, ale niech tylko podpadnie Erzie. Zobaczymy czy nadal będzie trzymał się swojej opinii. Szedł obok mnie i się nie odzywał. Nawet lepiej. W pewnym momencie jego plecak zaczął się ruszać. Starałam się to ignorować, ale mój wzrok mimo wszystko uciekał by obserwować to dziwne zjawisko. W końcu nie wytrzymałam.
- Sting...
- Hm?
- Twój plecak.
- Co z nim nie tak?
- Rusza się.
Zerknął przez ramię. Nawet się nie zdziwił.
- Pewnie Lector się obudził.
- Kto?
- Mój kot.
Na potwierdzenie swoich słów otworzył plecak. Zajrzałam do środka i oniemiałam. Na książkach leżał bordowy kot z różowym pyszczkiem i brzuszkiem i ubrany był w niebieską kamizelkę. W dodatku wyglądał tak jakby miał różowe skarpetki. Przecierał łapką zaspane oczka. Był taki słodki.
- Wiesz, że nie wolno przynosić zwierząt do szkoły. - bardziej stwierdziłam niż zapytałam
- Wiem, ale rodzice nie przepadają za nim. Wolałam nie ryzykować, że zostawią go gdzieś korzystając z mojej nie uwagi.
Westchnęłam zrezygnowana. Rozumiałam jego powód, ale lepiej, żeby nie podpadł już pierwszego dnia.
- Mieszkam niedaleko szkoły. Jeśli się pospieszymy zdążymy zostawić tam Lectora i nie spóźnić się na lekcje. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Naprawdę mógłbym go zostawić? - pokiwałam twierdząco głową - Ale dlaczego miałabyś coś takiego zrobić?
- Bo to twój pierwszy dzień i nie chciałabym, żebyś od razu miał kłopoty.
- Dzięki - uśmiechnął się szeroko
Miał uroczy uśmiech. Czekaj.. Co?! Uroczy?! Chyba za krótko dzisiaj spałam. Zwiększyliśmy tempo i już po paru minutach byliśmy pod moim mieszkaniem. Położyliśmy Lektora na moim łóżku. Od razu zakopał się w kołdrę i poszedł ponownie spać.
- Jeszcze raz wielkie dzięki.
- Nie ma sprawy. A teraz chodźmy już. Odbierzesz go po lekcjach.
Skierowaliśmy się znowu w stronę szkoły. Nie minęła nawet dziesięć minut, a już mijaliśmy drzwi wejściowe.
- Lekcje mamy w sali 102. To ta na końcu korytarza.
Szliśmy korytarzem razem. Gdy byliśmy już w pobliżu sali, Sting wyprzedził mnie. Zauważyłam, że drzwi są delikatnie uchylone. O nie!
- Uważaj!
Ale było już za późno.
~*~
Dawno mnie tu nie było, ale trochę za bardzo olałam naukę w pierwszym semestrze i musiałam przyłożyć w drugim. Rozdział się tworzy, a nawet już kończy, więc na pewno wkrótce się pojawi. Póki co wstawiam tu tego one-shota, ale zamienionego w two-shota. Druga część "Nowego ucznia" pojawi się po rozdziale. A kolejne shoty? No cóż tu już nie umiem odpowiedzieć. Mam nadzieję, że notka się spodoba i że jeszcze ktoś czyta tego bloga.
Raito

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 24

Misja okazała się niestety za łatwa i za krótka. Wróciliśmy po dwóch dniach. Wieczorem Yuna miała mnie poinformować czy udało jej się coś znaleźć, ale szczerze w to wątpię, pomimo tego iż nie jeden informator mógłby pozazdrościć jej umiejętności (może oprócz Izayi, od niego nikt nie jest lepszy dop.aut.). Mimo to po powrocie zamknęłam się w pokoju i czekałam na wiadomość. Z tego co się dowiedziałam Złota Pełnia odbywa się co 100 lat, a to oznacza że ONA nie jest pierwszą smoczą córką, ale skoro Akima stwierdził, że nie uda mi się zmienić przeznaczenia, oznacza to, że jeśli ktokolwiek próbował w przeszłości odmienić los smoczej córki, nie udało mu się, Akima jest moim dłużnikiem, nie mógłby mnie okłamać. Usłyszałam dzwonek lakrymy. Od razu ją odebrałam.
- I jak udało wam się coś znaleźć? - zapytałam od razu
- Przykro mi Lucy, ale gdy niemal ich znalazłyśmy, nagle straciłyśmy trop. Wznawiałyśmy poszukiwania kilka krotnie, ale nic nie znalazłyśmy.-odpowiedział mi znajomy głos
Wiedziałam, że szanse na odnalezienie ich są niemal zerowe, ale mimo to miałam nadzieję. Nadzieję, że jednak to się uda, ale to był błąd. Dopóki on nie będzie chciał się ze mną spotkać, nigdy go nie odnajdę, czegokolwiek bym nie próbowała.
- Nie martw się. Wiedziałam, że to się nie uda, ale nie dopuszczałam do siebie tej myśli.
- Lu...
Rozłączyłam się. Nie chciałam już nic słyszeć. Chciałam zostać sama. Do pełni zostały trzy dni, a ja nie mogłam nic zrobić. Znowu nie mogłam uratować osoby, na której mi zależało.
Długo będziesz się jeszcze użalać nad sobą?
Zostaw mnie. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Nic nie rozumiesz.
Nic nie rozumiem? A myślisz, że z czego się narodziłam. Narodziłam się z twojego bólu, bo straci ukochanych osób. Jestem częścią ciebie. Nikt nie zrozumie cię lepiej ode mnie.
Ty nikogo nie straciłaś. To zawsze byłam ja.
Skoro i tak ją stracisz, to nie sądzisz, że powinnaś korzystać z czasu, który wam jeszcze został? A zamiast tego siedzisz zamknięta w pokoju.
Jak mam jej spojrzeć w oczy, gdy wiem, że wkrótce umrze?
Nie wiem. Ale nie uważasz, że powinna swoje ostatnie dni spędzić szczęśliwa, z osobą na której jej zależy? Gdyby zostało ci kilka dni życia, jak chciałabyś je spędzić?
Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią. Revenge miała rację.
Chciałabym je spędzić śmiejąc się z przyjaciółmi, ale ona nie wie, że zostało jej kilka dni życia.
Dlatego będzie jej łatwiej. Nie będzie musiała udawać, że wszystko w porządku, że się nie boi.
Masz rację. Nie mogę uwierzyć, że to właśnie ty pouczasz mnie w tej kwestii.
Co to miało znaczyć?! Ja ci pomagam, a ty mi mówisz takie rzeczy?! Następnym razem nic nie będę mówić, sama sobie radź.
Oj, Revenge.
Cisza.
No nie obrażaj się. Przepraszam.
Nadal nic.
A poza tym dziękuję. Dzięki tobie wiem, że nie ważna co by się działo, zawsze będzie osoba, która mi pomoże. Jutro zabiorę Layle do mojego starego domu. Pamiętam, że kiedyś mnie o to prosiła, tak samo jak o trening. Nauczę ją kilku sztuczek. Będzie moją pierwszą i ostatnią uczennicą. Potem zabiorę ją do Crocus i pokarze pałac, możliwe, że uda mi się załatwić wejście. A ostatniego dnia pójdziemy do wesołego miasteczka...
*****
Słuchałam jak Lucy opowiadała mi o tym co będą robić. Z każdym kolejnym słowem coraz bardziej promieniała. Czułam to. Jej wewnętrzny świat się zmieniał. Teraz przypominał łąkę pełną kwiatów. W pobliżu był mały las. Słychać było śpiew ptaków, a także szum strumyka. Tak powinno być tu zawsze, ale gdy Lucy jest smutna lub wściekła, to wszystko umiera. Zamienia się w pustynie bez życia. Nie lubię w tedy tutaj przebywać, dlatego pod wpływem impulsy i chęci wydostania się stąd, staram się przejąć nad nią kontrolę. Nie potrafię wtedy nad tym zapanować. Las zaczął usychać, a ja skupiłam się na słowach Lucy.
- Potem będę musiała zabrać ją do Akimy. Nie wiem czy będę umiała to zrobić.
Nie będziesz musiała. - odpowiedziałam natychmiast - Zrobię to za ciebie. A gdy będziemy na miejscu, oddam ci z powrotem kontrolę.
- Nie. Muszę sama to zrobić. W końcu to moja córka.  Chce być przez cały czas przy niej.
Dorosłaś Lucy. Idź spać, ja zrobię to samo. I nie smuć się więcej. Nienawidzę, gdy to robisz.
Położyłam się na trawię i zamknęłam oczy. Zanim odpłynęłam, usłyszałam ciche Postaram się. Uśmiechnęłam się delikatnie. Naprawdę dorosła. Ale przed nią jeszcze wiele prób, zanim będzie mogła wieść zwykłe życie.
*****
Po rozmowie z Revenge od razu się położyłam i zasnęłam. Następnego dnia poinformowałam Layle o moich planach. Bardzo się ucieszyła i od razu pobiegła się spakować. Gdy byłyśmy gotowe, poszłyśmy do gildii, poinformować o naszej kilkudniowej nieobecności. Gdy wszystko załatwiłyśmy poszłyśmy na pociąg. Nie musiałyśmy na niego długo czekać. Kilka godzin później stałyśmy przed spaloną rezydencją.
- Co tu się stało, mamo? Mówiłaś, że pokarzesz mi swój stary dom.
- To on, spłonął wiele lat temu. Jako jedyna przeżyłam. Mimo to, jest to miejsce, w którym się wychowałam, mam wiele dobrych wspomnień z nim związanych.
Przez pewien czas milczałyśmy. Layla prawdopodobnie nie wiedziała co powiedzieć, a ja znowu pogrążyła się wspomnieniach. Prawdopodobnie gdyby ten dom nie spłonął nigdy nie poznałabym Safiry, nie znalazła Hope, nie walczyła ramię w ramię z resztą Drużyny Gwiazd, ani nie dołączyła do Fairy Tail. Nie spotkała bym również Layli i wielu innych wspaniałych osób. Możliwe, że kłóciłabym się z ojcem, że nie chce wychodzić za mąż z obowiązku. Byłabym zwykłą dziedziczką bogatego rodu.
Żałujesz, że tak nie jest?
Może czasami, ale mimo tych wszystkich złych rzeczy, które się wydarzyły, cieszę się, że mogłam zasmakować takiego życia. Mimo wielu wad nie jest takie złe. Poza tym, gdyby nie to, nie miałabym ciebie, osoby, która gdy tylko będę się użalać, skopie mi tyłek.
Hahaha, nie mogę nic zrobić oprócz prawienia ci kazań.
One są chyba od tego gorsze.
- To jak Layla, może zaczniemy trening?
- Hai!
I tak minęła nam reszta dnia.
***

Wyjazd do stolicy także się udał. Zdobycie dostępu do zamku było niezwykle trudne, ale ostatecznie jakoś nam się udało. Może niekoniecznie legalnie, ale  jednak. Na całe szczęście nie spotkałyśmy straży. Potem poszłyśmy na miasto i nakupowałyśmy mnóstwo rzeczy, miałyśmy przy tym dużo zabawy. Niestety wszystko się w końcu się kończy, zbliżała się 18 i nasz pociąg powrotny. Ostatni punkt znajdował się w Magnolii.
~*~
Trochę zaniedbałam bloga i prawdopodobnie szybko to się nie zmieni. Liceum okazało się jednak trudniejsze niż myślałam. Został już tylko jeden rozdział i obiecuję, że wstawię go w ferie choćby nie wiem co. To samo się tyczy kolejnego rozdziału na mym drugim blogu. One shoty też postaram się dokończyć do końca ferii. To tyle z ogłoszeń.
Pozdrawiam
Raito