Dedykacja dla Shina Haden.
"Nowy uczeń" cz. 1
Szłam do pokoju nauczycielskiego. Pan Gildarts poprosił mnie
wczoraj bym była w szkole wcześniej, bo ma dla mnie zadanie. Nie miałam pojęcia
o co mu chodzi, ale nie sprzeciwiałam się, w końcu on jest nauczycielem, a ja
tylko uczennicą. Zapukałam do drzwi i nacisnęłam klamkę.
- Prosił pan abym przyszła.
- A tak. Przeniesiono do nas nowego ucznia, a ponieważ jest
on znany z chodzenia na wagary, poproszono o kogoś kto przyprowadziłby go ze
stacji.
- I rozumiem, że tą osobą jestem ja, tak?
- Jestem bardzo pilną uczennicą i jestem pewien, że nie
udałoby mu się namówić cię na opuszczenie lekcji.
- Ale w takim razie Erza albo Mira też by się nadały.
- Owszem, ale Mira jest strasznie miła i żeby nowy poczuł
się lepiej mogłaby pójść na ustępstwo, a Erza i tak ma dużo na głowie jako
przewodnicząca samorządu szkolnego.
- Rozumiem. O której przyjeżdża?
Spojrzał na zegar.
- Pociąg powinien zatrzymać się na stacji za jakieś 10
minut, więc powinnaś się wyrobić jeśli teraz wyjdziesz.
- Rozumiem. To ja będę się już zbierać. Do widzenia.
- Do zobaczenia Lucy.
Wyszłam szybko ze szkoły i pobiegłam na stacje. Jasne, bez
problemu się wyrobię.
*****
Jechałem tym głupim pociągiem już 10 godzin. Rodzice dzień
wcześniej zabrali wszystkie walizki i pojechali do nowego domu zostawili mi
tylko mundurek i rzeczy do szkoły. Na stacji wszyscy mnie pożegnali, twierdząc,
że to niesprawiedliwe, że wywalili mnie ze szkoły. No cóż trochę mi się
należało. Niemal ciągle wagarowałem, a ostatnia bójka tylko przelała czarę.
Teraz jechałem do Magnolii, gdzie znajdowała się moja nowa szkoła. Dziwię się,
że postanowili przyjąć kogoś takiego jak ja. Pewnie i tak za jakiś czas mnie
wywalą. Wysiadłem na stacji i się rozejrzałem. Dostrzegłem blondynkę w mundurku
bardzo podobnym do mojego. Ona też musiała mnie zauważyć, bo szybkim krokiem
zmierzała w moim kierunku. Zatrzymała się i z uśmiechem wyciągnęła rękę.
- Jestem Lucy Heartfilia. Miło mi cię poznać.
- Sting Eucliffe. Mogę wiedzieć, co tu robisz?
- Jako, że będziemy chodzić do tej samej klasy, poproszono
mnie, abym dopilnowała, żebyś już pierwszego dnia dotarł do szkoły.
- Nie zgubiłbym się.
- Oczywiście w to nie wątpię, ale słyszeliśmy o twoich jakże
częstych wagarach i postanowiono dopilnować, aby chociaż pierwszego dnia do
tego nie doszło.
Zaśmiałem się cicho pod nosem.
- I dlatego przysłali dziewczynę?
- A co dziewczyny są gorsze do chłopaków? - zapytała
wyraźnie zirytowana.
- Nie powiedziałem tego. Ale wiesz jestem pewny, że jesteś
ode mnie słabsza i nie udałoby ci się zaciągnąć mnie tam siłą, oczywiście nie
mam zamiaru przeszkadzać ci w realizacji przydzielonego ci zadania. Ale tak
trochę mnie to ciekawi.
- To dlatego, że jest u nas banda nieodpowiedzialnych
idiotów i nie dość, że mogli by cię nie doprowadzić do szkoły to mogliby
dodatkowo wszcząć bójkę. A teraz chodź, bo jak tak dalej pójdzie to w ogóle nie
dotrzemy do szkoły.
- Nie żebym miał coś przeciwko...
Rzuciła mi tylko zirytowane spojrzenie i ruszyła przez
siebie. Nie pozostało mi nic innego jak tylko ją dogonić.
*****
Jak on mnie irytuje!
Że niby dziewczyny są słabsze? Może nie należę do najsilniejszych osób, ale
niech tylko podpadnie Erzie. Zobaczymy czy nadal będzie trzymał się swojej
opinii. Szedł obok mnie i się nie odzywał. Nawet lepiej. W pewnym momencie
jego plecak zaczął się ruszać. Starałam się to ignorować, ale mój wzrok mimo
wszystko uciekał by obserwować to dziwne zjawisko. W końcu nie wytrzymałam.
- Sting...
- Hm?
- Twój plecak.
- Co z nim nie tak?
- Rusza się.
Zerknął przez ramię. Nawet się nie zdziwił.
- Pewnie Lector się obudził.
- Kto?
- Mój kot.
Na potwierdzenie swoich słów otworzył plecak. Zajrzałam do
środka i oniemiałam. Na książkach leżał bordowy kot z różowym pyszczkiem i
brzuszkiem i ubrany był w niebieską kamizelkę. W dodatku wyglądał tak jakby miał
różowe skarpetki. Przecierał łapką zaspane oczka. Był taki słodki.
- Wiesz, że nie wolno przynosić zwierząt do szkoły. -
bardziej stwierdziłam niż zapytałam
- Wiem, ale rodzice nie przepadają za nim. Wolałam nie
ryzykować, że zostawią go gdzieś korzystając z mojej nie uwagi.
Westchnęłam zrezygnowana. Rozumiałam jego powód, ale lepiej,
żeby nie podpadł już pierwszego dnia.
- Mieszkam niedaleko szkoły. Jeśli się pospieszymy zdążymy
zostawić tam Lectora i nie spóźnić się na lekcje. Oczywiście jeśli nie masz nic
przeciwko.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Naprawdę mógłbym go zostawić? - pokiwałam twierdząco głową
- Ale dlaczego miałabyś coś takiego zrobić?
- Bo to twój pierwszy dzień i nie chciałabym, żebyś od razu
miał kłopoty.
- Dzięki - uśmiechnął się szeroko
Miał uroczy uśmiech. Czekaj..
Co?! Uroczy?! Chyba za krótko dzisiaj spałam. Zwiększyliśmy tempo i już po
paru minutach byliśmy pod moim mieszkaniem. Położyliśmy Lektora na moim łóżku.
Od razu zakopał się w kołdrę i poszedł ponownie spać.
- Jeszcze raz wielkie dzięki.
- Nie ma sprawy. A teraz chodźmy już. Odbierzesz go po
lekcjach.
Skierowaliśmy się znowu w stronę szkoły. Nie minęła nawet
dziesięć minut, a już mijaliśmy drzwi wejściowe.
- Lekcje mamy w sali 102. To ta na końcu korytarza.
Szliśmy korytarzem razem. Gdy byliśmy już w pobliżu sali,
Sting wyprzedził mnie. Zauważyłam, że drzwi są delikatnie uchylone. O nie!
- Uważaj!
Ale było już za późno.
~*~
Dawno mnie tu nie było, ale trochę za bardzo olałam naukę w pierwszym semestrze i musiałam przyłożyć w drugim. Rozdział się tworzy, a nawet już kończy, więc na pewno wkrótce się pojawi. Póki co wstawiam tu tego one-shota, ale zamienionego w two-shota. Druga część "Nowego ucznia" pojawi się po rozdziale. A kolejne shoty? No cóż tu już nie umiem odpowiedzieć. Mam nadzieję, że notka się spodoba i że jeszcze ktoś czyta tego bloga.
Raito